Przypomnij sobie kiedy byłaś małą dziewczynką albo byłeś małym chłopcem a świat był pełen możliwości, wszystko było ciekawe i świeże a każde wyjście na trzepak było niczym największa przygoda. O czym najbardziej marzyłaś? Czego najbardziej pragnąłeś?
Moje największe marzenie z dzieciństwa??
Zobaczyć Hong Kong!
Apetyt na doświadczenie tego miasta zwiększył się po obejrzeniu filmu: „Wejście Smoka”. Och, jak ja marzyłam o tym miejscu i nawet nie wiesz ile razy wyobrażałam sobie co tam zrobię i zobaczę. 🙂
I wiesz co??
2 lata temu Hong Kong zobaczyłam na własne oczy.
Zakochałam się w tym miejscu, wszechobecnych schodach i schodkach, piętrowych tramwajach, w pierożkach z krewetkami, w drożdżówkach z tuńczykiem, w połączeniu nowoczesności i natury.
Wyspa o dwóch obliczach. Jedno to metropolia, drapacze chmur, schody ruchome, blade twarze pracowników wielkich korporacji, dystans, flow.
Zdjęcie z archiwum prywatnego. Widok prosto z samego Wzgórza Wiktorii, najwyższego wzniesienia na wyspie Hongkong.
Drugie takie bardzo naturalne. Zielone. Pełne szybujących kań i opalonych fit-biegaczy. Wakacyjne, z zatoczkami, plażami i ciepłą wodą idealną do pływania.
Zdjęcie z archiwum prywatnego. Zatoka o wschodzie słońca.
TAK! Marzenia się spełnia.
Choć na niektóre trzeba poczekać. Za to, jak smakują te wyczekane…
Podziel się swoim spełnionym marzeniem z dzieciństwa.