Zanzibar dla maniaków natury

Ewolucja osobista, Wpis

Jeśli tak jak ja masz bzika na punkcie natury to w tym artykule znajdziesz inspiracje o miejscach na Zanzibarze, w których możesz poczuć moc Matki Ziemi. Mieszkam na tej cudownej Wyspie Przypraw już prawie 5 lat i niezmiennie zachwyca mnie jej dzika, pełna życia przyroda. Zanzibar oferuje wiele atrakcji zarówno dla tych, którzy lubią spędzać czas aktywnie jak również dla tych, którzy potrzebują odpocząć i zanurzyć się w nic nie robieniu. Piękne jak pocztówki plaże, cudowni  i gościnni ludzie, ciekawa mieszanka kulturowa, wiele atrakcji do zwiedzania. Ja najlepiej odpoczywam tam gdzie mogę zatopić się w naturze, w jej odgłosach, zapachach i być we własnym sosie, dlatego przygotowałam dla maniaków natury moje Top Miejsca pełne dzikości. 

Ocean Indyjski

Kiedy rozmawiam z różnymi osobami i opowiadam o mieszkaniu na Zanzibarze,  często słyszę pytanie – “czy ten widok się nie nudzi?”. Codziennie rano, kiedy piję kawę zatapiam się w oceanie. Każdego dnia jest inny. Każdego dnia jest nieziemsko turkusowy. Najpiękniej wygląda, gdy jest sino-szare niebo zapowiadające deszcz, wówczas woda ma taki kolor, że nie można oderwać oczu. Zatem odpowiadając na pytanie – nie, nie nudzi się. I nie jest to tylko moja opinia. Osoby, które mieszkają tu dużo dłużej ode mnie również to powtarzają. Zapierający dech w piersiach widok, dzięki któremu medytacja staje się dużo przyjemniejsza, to jedno, jednak eksploracja oceanicznej obfitości nad i pod wodą bardzo zbliża do natury. 

Fragment lokalnej łódki -Ngalawa

Oczywiście klasyka wakacji to snorkeling i nurkowanie, czyli zwiedzanie podwodnego świata i podziwianie delfinów, ośmiornic, płaszczek, kolorowych ryb różnych rozmiarów, mikrusich ślimaków i innych żyjątek. Podwodna cisza, miarowy oddech i podróż w głębiny, jedno z piękniejszych doświadczeń na bliskość z naturą. Jeśli masz szczęście i jesteś na Zanzibarze w odpowiednim terminie masz szansę spotkać humbaki. Wieloryby migrują ze swoimi młodymi, między między lipcem a sierpniem z chłodnych wód RPA w okolice Somali, aby następnie między wrześniem a październikiem wrócić z powrotem do południowej Afryki.  

Nurkowanie z Dive Point Zanzibar

Jeśli chcesz poczuć się jak lokalny rybak wskakujesz na łódkę ngalawa (tradycyjna łódź, wykonana z jednego pnia drzewa ociosanego z zewnątrz i wyżłobionego wewnątrz, z zamontowanymi po obu stronach pływakami z desek) i na rozwiniętym żaglu, oczywiście pod opieką kapitana, żeglujesz, czując słońce i wiatr na policzka a turkusowy bezkres napełnia twoje wewnętrzne baterie. 

A kiedy potrzebujesz uziemić się i przemyśleć kilka kwestii, to idziesz na spacer podczas odpływu. Mnie za każdym razem ogromnie fascynuje chodzenie po dnie oceanu. Na wschodniej części wyspy mamy to szczęście, że przypływy i odpływy są bardzo intensywne. Kiedy woda znika, możesz iść, i iść, a po drodze obserwować różne stworzonka zamknięte w szczelinach koralowca oraz plantacje alg morskich. Są też takie miejsca, gdzie możesz się zanurzyć niczym w jacuzzi, w ciepłej jak zupa wodzie, oprzeć o skałę i obserwować horyzont. A jeśli chcesz poczuć się jak na księżycu, wybierz się na taki spacer podczas pełni. Jest niezwykle jasno, nad tobą czyste rozgwieżdżone niebo, pofałdowane dno oceanu, z srebrzącą się wodą przypomina kosmiczny krajobraz. W takich momentach, czuję się jednocześnie mała jak mrówka i olbrzymia jak planeta. Pamiętaj by do spacerów po dnie oceanu zabrać buty do chodzenia po rafie, dla własnego komfortu i przyjemnego odbioru natury, bo skały bywają całkiem ostre i możesz spotkać jeżowce.

Dzikie plaże

Mam swoje dwie ulubione plaże na Zanzibarze: Mtende i Muyuni. Kiedy zobaczyłam je po raz pierwszy były naprawdę dzikie. Obecnie wraz z rozwojem turystyki, cywilizacja wkracza intensywniej w postaci knajpek i większej liczby ludzi, jednak nadal możesz tu poczuć oddech Matki Natury. 

Najcudowniejsza to plaża Mtede, położona na południu Zanzibaru. Kiedy chcesz na nią dotrzeć jedziesz drogą przez busz i masz okazje podziwiać ogromne baobaby, które mieszkańcy Afryki nazywają “drzewem życia”. Możesz się zatrzymać i pospacerować pomiędzy nimi i poczuć ich życiodajną moc. Kiedy jesteś już na miejscu widzisz zjawiskową plażę na którą schodzisz kamiennymi schodkami, która wygląda jak z filmu o piratach. Biały piasek, turkusowa woda, wysokie skały porośnięte bujną roślinnością. Spacerując po plaży, zobaczysz różne formacje skalne, które są naprawdę imponujące. Jest też wiele naturalnych basenów pływowych, w których urzędują kolorowe kraby. Plaża jest dostępna tylko podczas odpływu, więc warto sprawdzić zawczasu pływy. 

Mtende

Plaża Muyuni  to spektakularny niekończący się odcinek białego piasku, znajduje się na północno-wschodnim wybrzeżu wyspy. Jest to punkt przesiadkowy dla łodzi zabierających gości na prywatną wyspę Mnemba.  Na plaży możesz zobaczyć mieszkańców układających sieci rybackie i pracujących na polach wodorostów podczas odpływu. Co można tam robić? Praktykować mindfulness, opalać się, kąpać w oceanie i podziwiać kolorowe ryby przepływające wokół twoich stóp.

Wyspa Chumbe 

Wyspa Chumbe to prywatna wyspa położona u zachodnim wybrzeżu Zanzibaru, o powierzchni 16 akrów, na której w jednym czasie może przebywać tylko 18 osób. To raj dla eko-maniaków i świadomych turystów. Jedną z głównych atrakcji wyspy jest jej ekologiczna infrastruktura mająca na celu zerowy wpływ na środowisko. Mieści się na niej 7 bungalowów, zaprojektowanych tak, aby klimatyzacja była zbędna, w każdym znajduje się kompostowa toaleta – czyli zamiast spuszczać wodę, po załatwieniu swoich potrzeb zasypujesz sedes ziemią. Ośrodek zbiera deszczówkę i jest zasilany przez energią słoneczną. 

Największą atrakcją wyspy jest w pełni chroniony rezerwat rafy koralowej i rezerwat leśny, w którym znajdują się rzadkie gatunki dzikich zwierząt.

Co można robić na wyspie? Totalnie zatapiać się w przyrodzie, podczas: 

-> snorklingu (nurkowanie jest tutaj zabronione), gdzie pływasz jak w akwarium pełnych ryb, i jest duża szansa, że zobaczysz żółwia, ośmiornicę, płaszczkę, czy rekina rafowego; 
-> spaceru szlakiem leśnym.

Możesz też wdrapać się na latarnie, żeby zobaczyć totalnie obłędny pocztówkowy widok.   
Jeśli cię zainteresowała Chumba to koniecznie zerknij na zapisaną na moim istagramie relacje z tej wyspy. 😉

Chumbe Island

Wyspa Uzi

Wyspa Uzi ma 6 km długości, jest dzika, mieszka na niej niewielu mieszkańców i położona jest na południu Zanzibaru. Sceneria wyspy jest totalnie fascynująca, z bujną roślinnością, lasami mangrowymi, plantacjami bananów i ogromnymi drzewami mango. Na wyspę podczas przypływu można dotrzeć tylko łodzią. Podczas odpływu jest dostępna drogą Nyekera, stworzoną ze skał i kamieni, która była budowana w rytmie pole-pole czyli powoli przez ponad 50 lat. Na początku była to spacerowa ścieżka, a następnie poszerzono ją tak aby oprócz pieszych, rowerzystów i krów mogły użytkować ją pojazdy mechaniczne. Podróż na wyspę Uzi jest bardzo piękna, ale bardzo wyboista. Potraktuj to jako masaż organów wewnętrznych zupełnie z darmo. Wyspę Uzi zwiedzałam dwa razy, za dnia i w nocy podczas spływu kajakowego. Zarówno w świetle słońca jak i księżyca prezentuje się magicznie. Wyobraź sobie, jest noc, ty leżysz na plaży, przed tobą ocean, za tobą dziki las, z którego dobiegają odgłosy ptaków, bushbaby (o nich będzie za chwile), czujesz wilgotny zapach ziemi i przepełnia cię ogromny spokój. Najmocniej wspominam dwie rzeczy z nocnego spływu kajakowego. Pierwsze to zanurzone w oceanie drzewa, na których nocowały białe czaple a nad nimi zawieszony księżyc w pełni. A drugie to pokonanie kajakiem drogi, którą wcześniej przebyliśmy samochodem. W jedną stronę będąc na ziemi, podskakując i powoli turlając się dala-dala (lokalny autobus) obserwowałam plątaninę korzeni mangrowców, a wracając płynęłam pośród ich konarów. 

Jaskinie

Podobno na Zanzibarze znajduje się 120 jaskiń, a wiele z nich nadal uważa się za święte miejsca, i można w nich znaleźć swego rodzaju kapliczki. Historycznie niektóre z jaskiń były wykorzystywane przez handlarzy niewolników jako kryjówki po tym, jak handel stał się nielegalny. Są to groty często wypełnione słodką, krystaliczną i zimną wodą. W jaskiniach żyją nietoperze i  ptaki. Najbardziej lubię – Maalum – bo woda w niej ma obłędny kolor, jest przestrzenna, położona na malowniczym terenie pośród dzikiej roślinności i jest blisko mojego domu.  Oczyszczająca kąpiel w orzeźwiającej wodzie z dziką naturą w tle – mistyczne przeżycie.

Konie

Jako miłośniczka westernów, z dużo radością odkryłam, że tu na Zanzibarze można poczuć się jak prawdziwy Indianin lub Cowboy. Na wyspie obecnie jest jedno miejsce gdzie możesz pojeździć konno. Stadnina jest w Nungwi. Kiedyś były dwie stadniny i ta, które już nie działa, położona na zachodnim brzegu Zanzibaru, na terenie resortu SEA CLIFF – Horse Riding in Zanzibar with Rosa totalnie skradła moje serce. Prowadziła je urocza para z RPA, której miłość do koni i natury była widoczna gołym okiem. W 2011 roku Rosa wspólnie z mężem Garym otworzyli małą stadninę, z najspokojniejszymi i pięknymi końmi Appaloosa (rasa wyhodowana w Ameryce Północnej przez Indian Nez Perce). Niestety z przyczyn osobistych zamknięta.

Spragnionych końskiego towarzystwa odsyłam do Nungwi gdzie – Zanzibar Horse Club oferuje przejażdżki konne na wszystkich poziomach zaawansowania i dla osób w każdym wieku. Galop w oceanie, zachód słońca i mizianie konia – transcendentalne doświadczenie. 

Bush Baby i Małpy

Kiedy pracowałam na północy wyspy i prowadziłam popołudniową jogę bardzo często przychodziły podglądać nas joginów – Bushbaby. Miałam wrażenie, że nawet z nas się podśmiewają a nie tylko obserwują.  Galago, czyli powszechnie znany jako Bushbaby, to zwierzątko ciekawskie, z długim, smukłym pyszczkiem i puszystym ogonem, nieco mniej przystojne niż Król Julian, prowadzi nocny tryb życia, uwielbia się wspinać, wykradać cukier z hotelowych pokoi i ma charakterystyczny głos przypominający sarkastyczny głośny śmiech. Obserwowanie ich sprawia ogromnie dużo przyjemności. Niestety w Jambiani nie widuje ich, wiem że są bo słyszę ich “śmiech” jednak nie spotykam ich. Na szczęście Matka Natura jest szczodra i południe wyspy obficie wyposażyła w małpy, tak samo ciekawskie, jeśli nie bardziej i bardzo aktywne. 

Podczas zajęć jogi w różnych miejscach w Jambiani możesz zauważyć, że przygląda ci się Czerwony Colobus (Piliocolobus kirkii) to gatunek małpy endemiczny dla Unguja, Uzi i Vundwe. Jest znany jako czerwona gereza Kirka od nazwiska Sir Johna Kirka, brytyjskiego mieszkańca Zanzibaru, który jako pierwszy zwrócił na tę małpę uwagę. Obecnie jest klasyfikowany jako gatunek zagrożony, od lat 90. jest traktowany jako gatunek chroniony. Najwięcej okazów zobaczysz w Narodowym Parku Jozani Chwaka Bay. Oprócz Czerwonych małp możesz w buszu lub hotelowym ogrodzie, spotkać małpy szare – rozrabiaki pierwszej klasy. Szybkie, zwinne, bystre i lubiące psocić. Jeśli chcesz mieć święty spokój, nie karm ich, trzymaj drinki, szczególnie słodkie blisko siebie i tylko obserwuj.

Życie na wsi

Jako dziecko spędzałam każde wakacje na wsi u dziadków. Pamiętam sianokosy, żniwa, zbieranie owoców z sadu. Kiedy dorosłam, stałam się wielkomiejską dziewczyną korzystającą z cywilizacji w pełni. Jednak gdzieś w w środku, tak prosto z trzewi ciągnęło mnie do prostego życia na wsi, do natury. I teraz takie życie mam. Bliskość zwierząt i ich obserwowanie, przytulanie dobrze wpływa na samopoczucie, o tym mówią naukowcy. Jako opiekunka 3 kotów i 2 psów, mieszkająca z jaszczurkami, którą regularnie odwiedzają szare małpy, modliszki i ptaki w tym mój najulubieńszy – Kukal (którego głos przypomina dzwoniący telefon) mogę śmiało powiedzieć, że naukowcy mają rację.

Zanzibar ma bardzo specyficzną wieś. Możesz odnieść wrażenie, że zwierzęta domowę są bezpańskie. Kury, kaczki, kozy, krowy przechadzają się wszędzie. Krowy spotkasz na plaży i na głównej drodze. Kozy odpoczywają w miejscach, gdzie normalnie byś się ich nie spodziewał.  Jednak to tylko złudzenie, bo każde stado do kogoś należy. Obserwowanie tego zaskakującego a jednak spokojnego wiejskiego życia jest bardzo relaksujące i zbliża cię do Matki Natury a o tym możesz się przekonać sam kiedy tu będziesz. Skoro kończę mój artykuł o życiu na wsi to wspomnę, że w kolejny odcinek będzie ci o zanzibarskjej Permakulturzę – czyli zrównoważonym rolnictwie wykorzystujące do uprawy siły natury. 

Aloha & Namaste, :*
Sylwia

Magia Roślin – Herbata

Wpis

Herbata jeden z najpopularniejszych napojów na świecie, przyrządzany z roślin z rodzaju Camellia które występujące w dwóch gatunkach i pochodzą w Azji. Najbardziej znaną z herbacianej rodziny  jest herbata chińska, czyli Camellia Sinensis. Rośnie w chłodnych, wysokogórskich regionach środkowych Chin i Japonii. Krzew herbaciany na plantacjach osiąga wysokość do 4 metrów. Największe okazy drzewek i zapewne najstarsze można zobaczyć w regionie Xis-huang-banna w prowincji Yunnan. Okazy mają 32 metrów wysokości, średnica pnia mierzy nieco ponad metr, zaś ich wiek szacuje się na ok. 1700 lat. Druga odmiana rośliny to Camellia Assamica najlepiej rozwija się w wilgotnym, tropikalnym klimacie północno-wschodnich Indii oraz chińskich prowincjach Szechuann (Syczuan ) i Yunnan. Drzewo herbaciane osiąga wysokość  około 15 metrów a liście z niego można zrywać przez 40 lat.

Camellia Sinensis – Herbata chińska, ma niską zawartość garbników i nadaje się najlepiej do produkcji herbaty zielonej. Krzewy chińskie są bardziej odporne na mróz, mają węższe i delikatniejsze liście. W Chinach od wieków krzyżuje się rośliny herbaciane z różnych regionów upraw w celu uwydatnienia ich korzystnych cech. Tym samym mamy mnogość odmian chińskiej herbaty. 

Camellia Assamica – Herbata assamska, jest podobna do odmiany chińskiej jednak produkuje się z niej herbaty czarne. Assamikę uprawia się w Indiach, Japonii, Birmie, Indochinach, oraz na Cejlonie i Jawie.

Jest piękna legenda o powstaniu napoju herbacianego. Podobno w 2737 roku p.n.e. chiński cesarz Shennong, siedząc wśród herbacianych krzewów pił gorącą przegotowaną wodę. Zerwał się wiatr i strącił do jego filiżanki kilka liści herbaty. Woda zmieniła swój kolor na jasno zielony a smak zachwycił cesarza i tak powstała pierwsza herbata na świecie.

Czarną herbatę odkryto przez przypadek a raczej pomyłkę. Podczas jednej z podróży morskiej z Chin do Anglii ładunek zielonej herbaty zamókł. Mokra herbata zaczęła fermentować, przez co zmieniły się jej wszystkie właściwości, od koloru liści po aromat naparu. Herbata jednak była zbyt cenna by ją po prostu wyrzucić, dlatego wysuszono ją i zaparzono pomimo „zepsucia”. Wkrótce potem okazało się, że smak zdobył wielu amatorów i proces fermentacji zaczęto przeprowadzać na szerszą skalę.

Dla zdrowia i urody

Herbata zawiera wiele cennych pierwiastków mineralnych, witamin i przeciwutleniaczy, dzięki czemu wpływa korzystnie na nasze zdrowie. Zaleca się picie od 4 do 5 filiżanek herbaty dziennie.

W czystej postaci, bez mleka i cukru, nie zawiera żadnych kalorii a przy okazji tłumi apetyt i wspomaga odchudzanie. Dlatego jeśli zmagasz się z nadmiarem kilogramów to warto po nią siegnąć. Herbata ma właściwości odprężające, ale dzięki zawartości kofeiny (zdecydowanie mniej niż kawa) również podnosi poziom energii.Zieloną i czarną herbatę można stosować jako domowy środek przeciwpróchniczy. Ich właściwości antybakteryjne wzmacniają zęby, hamują powstawanie płytki nazębnej oraz zapobiegają próchnicy.

Zielona herbata zawiera flawonoidy, nazywane „witaminami nowej generacji”, które wychwytują wolne rodniki, oraz zmniejszają wzrost tkanki nowotworowej.

Czarna herbata wykorzystywana jest przez firmy kosmetyczne jako substancja barwiąca, np. w szamponach koloryzujących. Jeśli masz ciemne włosy i chcesz ożywić i odświeżyć ich kolor, dodać połysku i miękkości, to warto raz w tygodniu zrobić sobie płukankę z herbaty. Przygotuj napar czarnej herbaty. Zaraz po umyciu włosów ostudzoną płukanką przepłucz włosy, nie spłukuj.

Herbata, a w zasadzie okłady z niej świetnie radzą sobie z workami i cieniami pod oczami. Jeśli chcesz “odświeżyć” sobie oko – zaparz herbatę w torebce, następnie torebkę wystudź i zimy okład połóż na oczy na 10-15 minut. 

W przypadku poparzenia słonecznego możemy zastosować kojące okłady z herbaty a zawarta w niej tanina sprawi, że cierpiąca skóra szybciej wróci do zdrowia. 

Herbaciane ciekawostki

Najpopularniejsze herbaty to zielona, czarna i biała. Biała herbata zawiera najmniej kofeiny. Herbatę zieloną i czarną robi z liści tej samej rośliny, różnica jest w procesie przygotowania. Czarne herbaty powstają z liści, które są fermentowane, a następnie podgrzewane w celu usunięcia wilgoci. Ciepło zmienia kolor liści na czarny. Zielonej herbaty nie można zalewać wrzątkiem.

Jeśli pijesz regularnie zieloną herbatę, twoja skóra wydziela specyficzny zapach, którego nie lubią komary i inne robaki.

W Wielkiej Brytanii bardzo popularna jest herbata z mlekiem. Zwyczaj ten zapoczątkowany został z bardzo praktycznych powodów a nie z uwagi na smak. W domach mniej zamożnych używano słabej jakości porcelany, która pękała pod wpływem wrzątku. Chcąc przedłużyć życie użytkowe porcelany, do filiżanek zaczęto wlewać najpierw mleko, a następnie dolewano herbatę. Mleko schładzało napój i filiżanka pozostała cała. 

Z fusów herbacianych możesz sobie powróżyć. Profesjonalnie nazywa się to tasenografia i jest to zwyczaj znany od wieków głównie w Chinach i krajach anglosaskich. Po zaparzeniu i wypiciu napoju oglądasz wzory z liści herbacianych ułożonych na dnie naczynia. Kształt jaki zobaczysz jest przepowiednią na przyszłość. But może oznaczać podróż, krąg to symbol szczęścia, a krowa zwiastuje narodziny dziecka.

Daj znać jaką herbatę najbardziej lubisz.

Aloha, namaste, :*

Sylwia.

P.S. Zdjęcia ilustrujące dzisiejszy artykuł są z mojej podróży do Chin (2015r.) W Jangshuo zachwyciły mnie plantacje herbaciane położone na wzgórzach, wysoko, wysoko. Powierze miało niezwykły zapach. A serwowana herbata była naprawdę przepyszna!

Zadbaj o siebie w trakcie podróży

Wpis
Joga: Garudasana, Pozycja Orła

Wakacyjny temat przydatny podczas podróżowania. Przed tobą 9 godzin lotu, może więcej. W perspektywie masz długi czas w ciasnym samolotowym fotelu. Trochę (a może nawet bardzo 😉 ) stresujesz się samą podróżą. Śpieszę do ciebie z propozycją jak długotrwałą podróż znieść lekko i przyjemnie. Nie zaskoczy cię to co teraz napisze – odpowiedzią jest joga, która może ci pomóc zmniejszyć stres, zapobiec zdrętwieniu ciała i po-samolotowej opuchliźnie nóg. Jest wiele sposobów na rozciągnięcie spiętych mięśni, rozluźnienie, które nie wymagają ingerencji w osobistą przestrzeń pasażera obok.

Oddech dobry na wszystko

Pierwszą i prawdopodobnie najważniejszą rzeczą, jaką możesz zrobić zaraz po zajęciu swojego miejsca w samolocie jest wykonanie kilku głębokich oddechów. Weź wdech przez nos i wydech przez usta. Ten sposób oddychani pomaga rozluźnić ciało i zmniejszyć wewnętrzny niepokój. Po prostu zamknij oczy, skoncentruj na oddechu i  pozwól sobie aby wszystkie zewnętrzne bodźce, takie jak dźwięki i zapachy, zniknęły w tle. Jeśli jest ci trudno tak po prostu skupić się na oddychaniu zaangażuj mózg i zrób takie ćwiczenie, moje ulubione. Weź wdech licząc w głowie do 4, zatrzymaj powietrze w płucach licząc do 4, zrób wydech na 4 i zatrzymaj bezdech również na 4. Powtarzaj kilka, kilkanaście razy. Po skończonej seri sprawdź czy coś się zmieniło w twoim nastroju. Ćwiczenia oddechowe są dyskretne i bardzo skuteczne, a przy okazji bardzo relaksują. 

Porusz głową

Pierwsza propozycja ćwiczeń to proste ruchy szyi. W szyi i karku kumulujemy dużo napięcia, siedząca pozycja nie ułatwia rozluźnieniu. Najpierw opuść brodę w kierunku klatki piersiowej, przytrzymaj. Powoli zacznij robić okrążenia głową w prawo, potem w tył, potem w lewą stronę. Kontynuuj powolne krążenie przez pięć obrotów, a następnie zmień kierunek i zakreśl pięć okrążeń w drugą stronę. Zrób kilka okrążeń ramionami do tyłu. Utrzymując proste plecy, skręć głowę w prawo przytrzymaj 20 sekund, wróć do centrum, i skręć głowę w lewo i znów przytrzymaj pozycję przez 20 sekund. Kilka razy zroluj ramiona do tyłu a następnie unieś ręce nad głowę i wyciągnij się. 

Zrzuć napięcie z barków

Przy długich lotach często odczuwamy duże napięcie w barkach, ramionach i plecach. By temu zapobiec jest kilka prostych ćwiczeń, które bez problemu możesz wykonać w każdym miejscu. 

Ramiona orła przyjemnie rozciągają górną część pleców i barki. Wyciągnij ręce przed siebie, włóż prawy łokieć w lewy i zawiń ręce (tak jak na zdjęciu) . Zaangażuj mięśnie, ściągnij łopatki do siebie, opuść ramiona. Weź pięć głębokich i długich oddechów a następnie powtórz na drugą stronę. 

Kolejna moja propozycja, to ściąganie ramion do tyłu. Wersja siedząca – przesuń się na siedzeniu do przodu, wyprostuj się, złap się za łokcie za plecami i ściągnij łokcie mocno do tyłu wytrzymaj 5 oddechów, rozluźnij a następnie powtórz. 

Druga opcja, zapleć dłonie za plecami i wyprostuj ramiona tak bardzo, jak możesz za sobą, ściągnij łopatki razem na plecach a następnie lekko opuścić głowę do przodu. Możesz to ćwiczenie powtórzyć na stojąco, np w oczekiwaniu na swoją kolej do toalety. .

Sekwencja, którą nie tylko warto zrobić a nawet trzeba to połączenie “krowy” i “kota” na siedząco. Pozostań na przedniej krawędzi siedzenia, jeśli możesz, z obiema stopami płasko na podłodze. Połóż ręce na kolanach i wyprostuj ramiona tak bardzo, jak możesz. Podczas wdechu wygnij plecy do przodu, unieś klatkę piersiową i spójrz w górę w kierunku sufitu – to jest krowa. Przy wydechu zaokrąglij plecy i opuść głowę do przodu i jesteś w kocie. Powtórz ruchy krowa-kot kilka razy.

Aby pobudzić krążenie, rób tak często jak możesz okrążenia nadgarstkami, i kostkami w różne strony. Poruszaj palcami stóp i rąk. Takie ruchy pozwolą krwi swobodnie krążyć w żyłach i odprężą kończyny.

I na koniec skręty. Usiądź prosto z obiema stopami postawionymi na podłodze, przyklej pośladki do siedzenia i powoli skręć ciało w prawą stronę wytrzymaj 20 sekund oddychając głęboko, wróć do centrum i skręć się w lewo. W trakcie lotu powtarzaj ćwiczenia rozciągające tak często jak uznasz za właściwe dla ciebie.

A jeśli moje propozycje nie przypadły ci do gustu, możesz zawsze poprzeciągać się. Nasze ciało to uwielbia. 

Nawadniaj się

Klimatyzacja w samolocie bardzo wysusza śluzówki. Zadbaj aby dostarczy twojemu ciału wystarczającą ilość wody. Teraz zrelaksuj się i ciesz się resztą lotu. Zamów trochę wody lub soku z wózka z napojami, aby się nawodnić i powtarzaj ćwiczenia rozciągające w razie potrzeby.

Po podróży

Uf, jesteś na miejscu, długi lot za tobą i ostatnią rzeczą o jakiej marzysz jest ćwiczenie. Jednak zachęcam cię do zarzucenia nóg na ścianę. Na podłodze, połóż koc lub ręcznik. Połóż nogi na ścianie. Podsuń pośladki blisko ściany. Ułóż wygodnie plecy na podłodze. Oddychaj miarowo i trwaj w pozycji 5-10 minut. Ta pozycja jest bardzo relaksująca i pomaga zmniejszyć obrzęk nóg, zatem ćwicz na zdrowie.

MAGIA ROŚLIN – BAOBAB

Wpis

Baobab – afrykańskie “Drzewo Życia”

Baobab nazywany „Drzewem Życia” i szanowany przez mieszkańców Afryki, jest drzewem które daje schronienie, pożywienie i wodę zarówno dla ludzi, jak i zwierząt. Jego nazwa pochodzi od arabskiego słowa bu hibab, które oznacza „owoc z wieloma nasionami”. Na świecie występuje dziewięć rodzajów baobabów: sześć znajduje się na Madagaskarze, jeden w Australii i dwa w Afryce kontynentalnej i na Półwyspie Arabskim. 

Jest symbolem siły, płodności, mocy, ochrony i długiego życia. Potrafi przetrwać w najtrudniejszych warunkach. Jego siła życiowa przejawia się w niezwykły sposób. Jest w stanie przeżyć nawet po oderwaniu kory, co jest bardzo rzadkie wśród drzew. Wystarczy, że tylko jeden korzeń będzie miał kontakt z ziemią, a drzewo będzie rosło w pozycji leżącej. Jest absolutnie wyjątkowy i nie można go pomylić z innym drzewem, łatwo go rozpoznać po ogromnym, pękatym pniu oraz chudych gałęziach rozłożonych niczym parasol. Baobaby są często określane jako drzewa odwrócone do góry nogami, z powodu gałezi przypominających splątane korzenie. Obwód niektórych okazów baobabów może przekroczyć 10 metrów, a owoce osiągają długość nawet 54 cm. W Tanzanii turyści mogą podziwiać baobaby we wszystkich parkach narodowych. Na Zanzibarze baobab jest ukochanym drzewm lokalnej społecznności i można go spotkać niemal na każdym kroku. Wiele nazw miejscowości ma w nazwie to niezwykłe drzewo. Baobab w jezyku swahili to Mbuyu dla liczby pojedynczej i Mibuyu dla liczby mnogiej. Szczególnie duże okazy rosną na wyspie Tumbatu, u północno-zachodniego wybrzeża Zanzibaru. 

Baobaby zaczynają kwitnąć w wieku około 20 lat. Białe i pomarszczone płatki z obfitymi skupiskami pręcików nadają kwiatom baobabu egzotyczny wygląd. Kwiaty otwierają się późnym popołudniem i tylko na jedną noc, wydzielając silny i śmierdzący zapach, który przyciągają nietoperze owocożerne i różne owady. Grudzień to najlepszy czas, aby zobaczyć efektownie kwitnący biały baobab. W lutym pojawia się owoce, które w maju dojrzewają w pełni i zaczynają opadać. Owoce zielone i owłosione są jedyne takie na świecie, które naturalnie wysychają na gałęzi. Pozostają na drzewie dopóki się nie “upieką”. Proces ten trwa do 6 miesięcy podczas którego aksamitna powłoka owoców przekształca się  w twardą skorupę przypominającą kokos. Miąższ owocu całkowicie wysycha, wystarczy go zebrać, następnie przesiać, w celu uzyskania drobnego proszku, który jest bogaty w witaminy i substancje odżywcze a następnie użyć do gotowania lub jako suplement zdrowotny. Co ciekawe owoce baobabu mają zdecydowanie więcej witaminy C niż pomarańcza i więcej błonika niż jabłko. Nasiona owoców baobabu są jadalne na surowo. Liście baobabu podobne do szpinaku dodaje się do sałatek lub gotuje w zupie. Popiół z drzewa jest używany do produkcji mydła i oleju spożywczego, który wspiera proces leczenia przeziębień, czerwonki, gorączki, czy ukąszeń owadów. Kora baobabu jest ognioodporna i służy do wyrobu tkanin i lin. Włóknista pulpa pochodząca z kory służy do produkcji papieru, odzieży, worków zbożowych i żyłki wędkarskiej. Sok z tego drzewa służy do produkcji kleju i gumy. Kiełki młodego drzewa można jeść niczym szparagi. Olej pozyskiwany z nasion jest jadalny, służy również jako środek do pielęgnacji skóry. Znaczna ilości kwasów omega 3 i 6, witamin i antyoksydanty pomaga hamować procesy starzenia, wygładza, nawilża i pielęgnuje skórę. Wspomaga gojenie się ran, poprawia kondycję włosów. 

Sztuka Uważności – prosta na Zanzibarze

Ewolucja osobista, Wpis

O uważności słyszymy i czytamy coraz więcej. Każdy z nas ma apetyt na porcję spokoju wewnętrznego. Jednak przy dużym poziomie stresu, zabieganiu, zmęczeniu codziennością, o ten właśnie spokój coraz trudniej. Wiele rzeczy robimy automatycznie, i każdemu z nas zdarza się nie pamiętać, czy zamknęliśmy drzwi wychodząc z domu, czy na pewno wyłączyliśmy żelazko. W naszych głowach prowadzimy cały czas dialogi, jesteśmy albo w przyszłości planując to co jest jeszcze do zrobienia, albo w przeszłości gdybając co mogliśmy zrobić inaczej. Rzadko spędzamy czas w tu i teraz. Nawet jak wpadniemy na inspirującą książkę, która pokazuje, jak być w teraźniejszości, po przeczytaniu jej szybko wracamy do znanego nam zaganiania. Przyzwyczajenie wygrywa, a nasze myśli znów skaczą do tego co było, lub do tego co będzie. 

Jak najlepiej zacząć praktykę uważności? Dlaczego na Zanzibarze jest łatwiej ją praktykować? 

Zanim odpowiem na te pytania, kilka słów wprowadzenia. Co się kryje pod hasłem sztuka Uważności?

Uważność – z ang mindfulness oznacza stan naszego umysłu, w którym jesteśmy obecni w tu i teraz, świadomi, nieosądzający i skierowani wszystkimi zmysłami na chwilę bieżącą. 

Sztuka uważności polega na rozwijaniu umiejętności pełnego skupiania uwagi na tym, co dzieje się teraz, na doświadczaniu, na obserwowaniu emocji i myśli oraz łagodnym akceptowaniu ich, bardziej z pozycji obserwatora niż sędziego. 

Uważną obecność możemy praktykować poprzez medytację, odpowiednie ćwiczenia jaki i świadome działanie w życiu codziennym. Dróg do praktykowania uważności jest wiele, i każdy może wybrać to co najlepiej mu służy. 

Praktykować warto, bo uważność znacząco podnosi jakość naszego życia i wewnętrzny dobrostan, to przekłada się na zmniejszenie stresu i wzmocnienie odporności psychicznej. Mindfulness  znajduje swoje zastosowanie w leczeniu problemów zdrowotnych zarówno psychicznych, jak i somatycznych. Liczne badania potwierdzają, że trening uważności może być skutecznym wsparciem w psychoterapii.

Dlaczego na Zanzibarze to proste?

Wyobraź sobie, że przylatujesz na tropikalną wyspę, wysiadasz z samolotu i wszystko wygląda zupełnie inaczej, niż u ciebie w domu. Jest inna temperatura, czujesz gorąc, dla jednych przyjemny, dla innych zupełnie nie. Dookoła widzisz totalnie inny świat, któremu zaczynasz się przyglądać. Czujesz inne zapachy, widzisz inne rośliny. Obserwujesz. 

W twojej głowie pojawiają się różne myśli i emocje. Jeśli zaczniesz je zauważać, oznacza to że jesteś w tu i teraz. A to pierwszy krok do praktykowania Sztuki Uważności.

Będąc na Zanzibarze jesteś uważniejszy bo wszystko jest nowe, inne. Natura jest tutaj niezwykła, i po prostu sprzyja świadomej obserwacji. Są miejsca które mogę cię zachwycić, lub zdziwić.

Możesz czuć też pewne rozdrażnienie, czasem dyskomfort, będący echem “europejskiego zabiegania”. W końcu ty jesteś na urlopie, ale twoje głowa jeszcze nie zaczęła odpoczywać. Może zastanawiasz się czy bez ciebie sobie poradzą w pracy, czy dzieci pozostawione u dziadków nie dadzą im w kość, i czy na pewno świat nie zawali się kiedy ty beztrosko będziesz odpoczywał. Na szczęście z każdym dniem tu spędzonym to napięcie zacznie mijać. 

Hakuna Matata (nie ma problemu) i Pole Pole (wolno wolno), te słowa najczęściej usłyszysz podczas swoich wakacji na Zanzibarrze. Te dwa zwroty oddają idealnie filozofię wyspy. Tu nie musisz się nigdzie śpieszyć. Przyglądając się mieszkańcom zobaczysz, że nigdzie nie biegną, kobiety i mężczyżni swoje domowe i pracowe obowiązki wykonują bez pośpiechu, wolno i z gracją przemierzają wyspę i wszystko jest na ich czas. W południe, kiedy jest naprawdę gorąco, zauważysz, że nasi sąsiedzi po prostu odpoczywają. Kobiety razem zalegają w cieniu i rozmawiają. Mężczyżni pod drzewem, lub w altance z dachem makuti, grają w bao (lokalna gra) i czekają aż znów będzie odpowiednia temperatura, by wrócić do swoich zadań. Natura wyznacza rytm, życie toczy się w zgodzie ze słońcem. Wschód słońca budzi wyspę do życia, nieśpiesznie, zachód zamyka dzień. Poczujesz to na własnej skórze. I właśnie to “Pole Pole” jest idealnym początkiem rozpoczęcia praktyki uważnej obecności. 

Zanzibar jest zmysłowy

Sztuka uważności polega na świadomym odbieraniu rzeczywistości przez całe nasze ciało.

Nie muszę nikogo przekonywać o tym, że zmysły są bardzo ważne. Wzrok umożliwia nam widzenie otaczającego świata, słuch pozwala usłyszeć, co mówią do nas inni, smakowanie wprowadza nas w samopoczucie rozkosznej obfitości.

Wzrok, smak, dotyk, węch, słuch są twoimi sprzymierzeńcami w byciu tu i teraz. Im mocniej koncentrujesz się na tym, co widzisz, czujesz, słyszysz, tym bardziej jesteś tu i teraz. A przecież o to nam właśnie chodzi. 

Jestem przekonana, że Zanzibar dla naszych oczu to czysty raj. Miliony odcieni turkusu Oceanu Indyjskiego, zieleń buszu, kolorowe stroje kobiet, roześmiane dzieciaki biegające po plaży z zabawkami własnoręcznie zrobionymi, niezwykła fauna – każdy tu znajdzie coś dla siebie, co ukoi jego wzrok.

Jak praktykować uważność na Zanzibarze?

Możesz zacząć ze mną na zajęciach dedykowanych Sztuce Uważności, takich jak, ćwiczenia oddechowe na jodze, rysowanie mandal, medytacje o wschodzie słońca, jak również możesz samodzielnie. Poniżej kilka przykładów ćwiczeń, które mogą być praktyką rozpoczynającą twoją piękną podróż do spokoju wewnętrznego i uważniejszego życia.

Uważny spacer

Podczas odpływu wybierz się na spacer. Załóż buty do chodzenia po rafie (tak na wszelki wypadek, jeżowców w Jambiani mamy bardzo mało, jednak zdarzają się. Buty ochronią cię przed ostrzejszymi kawałkami rafy i przed milionem małych i twardych ślimaczków – warto zadbać o komfort). Idż wolno, świadomie, obserwuj to co masz pod stopami i co widzisz na horyzoncie. Sprawdzaj jak się czujesz. Jeśli idziesz w towarzystwie, przez parę minut nic do siebie nie mówcie. Obserwujecie, zapamiętujcie i na koniec spaceru podzielcie się wrażeniami. Opowiedz sobie, lub innym, co zauważyłeś i nie pomijaj odczuć jakie ci towarzyszyły podczas spaceru.

Obserwuj ocean

Poświęć kilka minut dziennie na świadome przyglądanie się zmienności oceanu. Jak wygląda podczas przypływu, jakie kolory ma odpływ, jak światło o wschodzie słońca układa się na wodzie, oddychaj głęboko i chłoń to piękno. Na koniec sprawdź, jakie myśli pojawiły się w twojej głowie, co czułeś podczas tej uważnej obserwacji.

Pod wodą

Jeśli lubisz pływać, nurkować i ciekawi cię podwodny świat to koniecznie wybierz się na nurkowanie lub snorkeling. Dla mnie nurkowanie jest pewną formą medytacji. Pod wodą jesteś sam ze sobą, pracujesz z oddechem, słyszysz bicie własnego serca, jesteś ze swoimi myślami, a przed tobą otwiera się świat pełen kolorowych i niezwykłych stworzeń. Jesteś uważny by niczego nie dotknąć, by utrzymać się na odpowiednim poziomie, dostosowujesz się do natury oceanu, wszystko dzieje się wolno. Jeśli masz szczęście to może przepłynąć tuż obok ciebie stado delfinów, pamiętaj, aby oddychać miarowo cały czas, gdyż te zwierzęta potrafią zapierać dech w piersiach, szczególnie kiedy spotykasz je w naturalnym dla nich środowisku. Czyż nie jest to cudowny sposób na uważność?

Świadomy oddech

Zaraz po przebudzeniu, otwórz okno, wyjdź na taras, weź kilka głębokich oddechów, przeciągnij się, poczuj własne ciało. Złap kontakt z emocjami jakie odczuwasz w tym momencie. Możesz również usiąść wygodnie, np. na leżaku i oddychać na cztery. Robisz wdech i w swojej głowie liczysz do 4, zatrzymujesz powietrze w płucach licząc do 4, wydychasz na 4 i znów zatrzymujesz bezdech na 4. Powtarzasz kilka razy. Po zakończonym ćwiczeniu sprawdzasz, jak się czujesz, czy jakaś przestrzeń pojawiła się w twoim ciele i głowie.  Inne techniki oddechowe poznasz na moich zajęciach jogi. Oddech to najfajniejsza technika łapania kontaktu ze sobą i skuteczne narzędzie w pracy z własnymi emocjami.

Uważność w ruchu

Jeśli jesteś spragniony aktywnego i uważnego ruchu to nauka latania na kite’cie będzie idealna dla ciebie. Podczas tych zajęć twoje myśli nie mają szans aby skakać z przeszłości do przyszłości, latawiec, deska i ogarnięcie całości wymagają bycia tu i teraz.

I na koniec ćwiczenie z uważnym jedzeniem

Nie będę ukrywać, że jedzenie dla mnie jest bardzo przyjemną praktyką uważności. Szczególnie tu na wyspie przy tej obfitości przypraw, owoców, warzyw, to raj dla smakoszy. Jeśli lubisz jeść to  każdy posiłek może być swego rodzaju medytacją. Smakując twoja uwaga kieruje się do tego co odczuwasz. Jedz wolno. Skupiaj się na konsystencji i smaku jaki odczuwasz. Nazywaj smaki, które czujesz. Będąc na wakacjach między listopadem a styczniem trafisz na sezon na ananasy i mango. Zajadając te owoce poczujesz niebywałą słodycz i soczystość dla podniebienia. Zamawiając curry lub masalę możesz świadomie nakarmić zmysły korzennością przypraw z odrobiną przyjemnej ostrości. Kuchnia Zanzibaru jest naprawdę pyszna a smakowanie jej jest najłatwiejszą formą uważnej obecności.

Wszystkiego dobrego i dbaj o siebie!

Sylwia

MAGIA ROŚLIN – PALMA KOKOSOWA

Wpis

Kokosowa palma – drzewo które zaspakaja, wszystkie potrzeby życia!!

Czy kiedykolwiek leżąc pod palmą zastanawialiście się jak niezwykłe jest drzewo nad wami i na jak wiele sposobów można je wykorzystać? 

Palma kokosowa jest nieodłączną częścią zanzibarskiego krajobrazu, a mieszkańcy doskonale wiedzą jak każdy kawałek tego cennego drzewa dobrze spożytkować. 

Zaczynając od kuchni, w której tradycyjne gotowanie nie może się obyć bez mleka  kokosowego, poprzez meble robione z pnia palmy, kończąc na – makuti, czyli dachu z liści palmowych.

Świeże kokosy – dafu, spotkacie na każdym straganie, oraz na plaży, gdzie na waszych oczach sprzedawca sprawnie otworzy orzech a wy będziecie mogli delektować się orzeźwiającym lekko słodkim napojem. Młode kokosy są po brzegi wypełnione najcenniejszym dla ludzkiego organizmu płynem. Znajdziecie w nim niezbędne dla naszego ciała składniki, takie jak magnez, potas, wapń, fosfor oraz witaminy B1, B2, B3, B5, B6. Poziom elektrolitów w wodzie kokosowej jest niemal identyczny jak w osoczu ludzkiej krwi, dlatego jest ona doskonałym napojem nawadniającym organizm w upalne dni. Dobra wiadomość dla osób dbających o dietę, woda kokosowa nie zawiera laktozy ani cukrów, zatem może być spożywana przez osoby z  cukrzycą oraz nie tolerujących mleka krowiego. 

Mleko kokosowe to podstawa w kuchni i zazwyczaj jest przygotowywane przez kobiety. W tym celu zanzibarskie gospodynie używają narzędzia nazywanego- mbuzi. Jest to mały taboret z  wystającym płaskim poszarpanym ostrzem, na którym uciera się miąższ rozpołowionego kokosa na wiórki. Następnie utartą masę zalewa się wodą, miesza, chwilę czeka, odcedza i można cieszyć się pysznym mlekiem kokosowym bez konserwantów i wypełniaczy. Jego smak znajdziecie w wielu lokalnych potrawach jak curry, pweza wa nazi (ośmiornica w kokosie), sosach oraz przepysznym deserze – ndizi mbivu za mkono za nazi, czyli banany gotowane w mleku kokosowy z kardamonem.

Olej kokosowy jest kolejnym przykładem zastosowania tej magicznej rośliny. Idealny w kuchni do smażenia i gotowania, jak i świetny kosmetyk na skórę i włosy. Jeśli potrzebujecie odżywić włosy po częstych kąpielach w oceanie, maseczka z oleju może zdziałać cuda. Wystarczy dodać kilka kropel ulubionego olejku eterycznego do oleju kokosowego i mamy idealny kosmetyk do masażu. Łyżka soli gruboziarnistej lub cukru zmieni miksturę w idealny, delikatny peeling, który przygotuje waszą skórę na opalanie. Olej kokosowy również świetnie zastępuje balsam, wystarczy zmieszać go z odrobiną wody, aby uzyskać mocno nawilżający efekt. 

To czego nie możemy już zjeść jest idealne do rękodzieła i tak ze skorupek kokosowych lokalni artyści tworzą miseczki, pudełka, kubki, świeczniki, ale to nie koniec. Kokosy są wykorzystywane również do robienia sznurka. I to znów jest domena kobiet. Puste kokosy ułożone w kopcach na plaży, obciążone kamieniami, wystawione na działanie oceanu, moczą się i miękną. Następnie są ubijane a z postwałych włókien kobiety skręcają sznur – mocny, naturalny i bardzo dekoracyjny. 

Liście z palmy kokosowej to kolejne zastosowanie tego niezwykłego drzewa. Przechadzając się po wiosce znajdziecie wyplatanki z liści palmowych w bardzo wielu miejscach – od praktycznych koszyków, po parawany i ogrodzenia, przez maty do siedzenia, a kończąc na dachach – makuti, dających przyjemne schronienie przed słońcem. 

I na koniec ciekawostka, o których może nie wiecie. 

Korzenie kokosowe mogą służyć za szczoteczkę do zębów, napar z nich jest świetny jako płyn do płukania jamy ustnej.

Czy znacie bardziej przydatne i praktyczne drzewo?

Joga na Zanzibarze

Ewolucja osobista, Wpis

Jeśli bym robiła statystyki na temat pytań jakie zadają mi różne osoby na temat jogi, to w czołówce są dwa pytania. Pierwsze – dlaczego joga na Zanzibarze. Drugie – ja nie jestem rozciągnięty, czy joga jest dla mnie? Pomyślałam, że to dobry temat na artykuł, może i ciebie zainteresuje.

Dlaczego joga na Zanzibarze?

Joga to starożytny system praktyki kontemplacyjnej, wywodzący się z Indii. Tam praktykowana jest od tysiącleci. Joga może być uznawana zarówno za klasyczną szkołę filozofii indyjskiej, jak i za wielopłaszczyznową technikę pracy fizyczno-psychiczno-duchowej. Indie i kultura hinduska są mocno zakorzenione w kulturze i historii zanzibaru. Widać to w rysach twarzy mieszkańców szczególnie w Stone Town, w kuchni, w sztuce użytkowej. Może właśnie dlatego joga tak tu pasuje i staje się tak bardzo popularna. Zanzibarczycy kochają ruch i wszelkie rodzaje sportów. Można spotkać tutaj tanzańskich nauczycieli jogi, w Stone Town działa szkoła jogi od wielu lat. A kiedy praktykujemy Pilipili jogę na plaży lokalne dzieciaki ćwiczą z nami od początku zajęć do samego końca. I starają się jak najlepiej wejść w pozycje. Jak widać nie tylko turyści na Wyspie Przypraw ćwiczą jogę. 

Odpowiadając na pytanie dlaczego joga na Zanzibarze? A dlaczego nie! Skoro są tutaj idealne warunki do jej praktykowania. Mamy sprzyjającą temeraturę dla wzmacniania elastyczności naszego ciała, przy 28C i powyżej nasze ciało rozlużnia się niemal automatycznie a ściegna łatwiej się rozciągają. Ocean Indyjski i jego zjawiskowe kolory plus totalnie uspakajający szum fal jest świetnym tłem do medytacji. Czyste powietrze (na Zanzibarze nie ma przemysłu) i dzika natura z egzotycznymi zapachami przyjemnie wkręcającymi się w nozdrza ułatwiają i umilają praktykę pranayamy (ćwiczenia oddechowe). Odpływ oceanu może być piękną podróżą w mindfulnes, gdzie uważnie stąpając po odkrytym dnie oceanu, jesteś tu i teraz, podziwiając pejzaż zapierający dech w piersiach, czując na skórze promienie słońa, oddychając głeboko praktykujesz sztukę uważności. 

Zanim odpowiem na pytanie, czy joga jest tylko dla osób rozciągnietych opowiem jakie korzyści za nią stoją i jak wyglądają u nas zajęcia.

Joga oznacza – POŁĄCZENIE. Praktykując jogę celebrujemy połączenie umysłu, ciała i ducha. Podczas zajęć często podkreślam, że joga jest osobistą podróżą do siebie. I im więcej serca i zaangażowania włożymy w sesję tym więcej dobra otrzymamy dla siebie. Nauczyciel jest swego rodzaju narzędziem pokazującym drogę, ale to od ciebie zależy w jaki sposób i z jaką uważnością tę podróż odbędziesz. Mamy różne temperamenty, różne ciała i różne potrzeby, kluczem jest znalezienie sposobu praktykowania, który jest dla nas odpowiedni. Oczywiście jak każda dyscyplina joga nie jest dla wszystkich choć jest dla każdego. Taki paradoks, nie każdy odnajdzie się na macie i pokocha jogę od pierwszego wejrzenia, i to jest ok. bo nasze potrzeby ciała i umysłu sa inne. Czasem jesteśmy w takim miejscu, w swomim życiu, że potrzebujemy innego rodzaju ruchu, mocniejszego zmęczenia, aktywności intensywnej niekoniecznie skierowanej do naszego wnętrza.

Jednak kiedy mamy okazję spróbować, a wakacje na Zanzibarze są idealne do tego, bo mamy czas, jesteśmy otwarci i gotowi na próbowanie nowości to warto przyjść na dwie lekcje i poczuć, jak się czuje ciało przed praktyką a jak po i podjąc decyzję, czy to właśnie mój sosób na wewnętrzny dobrostan. 

Uważność i pozostawienie ego poza miejscem ćwiczeń gwarantuje bezpieczeństwo i komfort praktyki. W pozycje wchodzimy będąc cały czas w kontakcie ze swoim ciałem, sprawdzając jak się czujemy, oceniając czy tak wykonana pozycja nam służy. Bez osądzania siebie i innych, bez porównywania, z szacunkiem dla naszych obecnych możliwości, ćwiczymy tyle ile możemy, bez zbędnego forsowania z życzliwością do siebie. To taka lekcja auto-empati, bardzo przydatna również poza matą. Największym komplementem dla mnie jaki otrzymuję bardzo często, to kiedy dostaję wiadomości typu: “Sylwia zaraziłaś mnie jogą”, “Wiesz, po powrocie do domu, zacząłem reguralnie chodzić na zajęcia bo robi mi to bardzo dobrze”, “Niewyobrażam sobie już mojego życia bez jogi”. 

Jak wyglądają typowe zajęcia jogi na Zanzibarze?

Typowa Pilipili joga trwa godzinę. Zajęcia odbywają się w miejscu dedykowanym praktyce pod zadaszeniem, a czasem w ogrodzie, jak i na plaży. Zawsze blisko natury. Praktykę dopasowuję do możliwości i potrzeb uczestników. Z ponad 2000 asan (pozycji jogi) można wybrać takie, które z korzyścią zadziałają na ciało i umysł bez względu na poziom elastyczności, wiek, czy rozmiar naszego ciała. 

Moje zajęcia bazują na jodze: hatha, ashtandze, vinyasie i  relaksacyjnej. W zależności od potrzeb grupy ćwiczymy dynamicznie lub statycznie. Na przykład czasem utrzymujemy jedną pozycji przez dłuższy czas pracując nad prawidłową postawą innym razem rytmicznie powtarzamy sekwencje synchronizując ruch z oddechem. Za każdym razem jest inaczej. Bywają sesje dedykowane gdzie ćwicząc skupiamy się np.: na zdrowym kręgosłupie, na szczęśliwych biodrach, mocnych mięśniach tłowia. Bywa, że stajemy na głowie, albo trwamy w asanach mocno relaksujących wykorzystując grawitację i oddech do głębszego wejścia w pozycje. 

Praktyka jogi może dotyczyć wielu aspektów związanych z naszym zdrowiem. To o czym potrzebujemy pamiętać to to, że jest całkowicie dopuszczalne wybieranie tylko tego, co jest pomocne, i służy nam a pozostawienie tego, co nie jest. Jeśli czujemy duży dyskomfort, męczymy się w pozycji, czujemy ból jest to znak, że dziś to niej jest dla nas dobre ćwiczenie. Nie zmuszamy naszego ciała do przekraczania granic, do cierpienia, w jodze nie ma bólu. Możemy czuć, intensywne rozciąganie, drżenie mięśni, zmęczenie ale ma to być dla nas komfortowe. Nie pracujemy nad tym by mieć zakwasy na drugi dzień, choć moga się zdażyć, kiedy uruchomimy mięśnie, które zazwyczej nie pracuja tak intensywnie, tylko praktykujemy by poczuć się lekko i dobrze w swoim ciele. Ciało to nasz najlepszy przyjaciel i przewodnik. Traktowanie ciała w ten sposób jak traktujemy naszego  najlepszego przyjaciela, któremu wybaczamy pewne niedoskonałości, akceptujemy i słuchamy, co ma nam do powiedzenia niesamowicie pomaga w życiu codziennym. Im bardziej jesteśmy wkontakcie z własnym ciałem tym lepiej działamy w świecie zewnętrznym. Zwiekszamy uważność, rozwijamy intuicje, traktujem siebie życzliwie.

Ćwiczenie jogi ma też wiele zalet zdrowotnych. Na przykład joga może przynieść korzyści osobom mający problemy układem krążenia, cukrzycą czy nawet zaburzeniami nastroju. Reguralna praktyka jogi pomaga zmniejszyć bóle kręgosłupa, menstruacyjne czy migrenowe. Sama jestem tego dobrym przykładem. W moim poprzednim życiu zawodowym jako korpoludek, ulegałam presji pracy ponad miarę, nadgodziny, praca w weekendy, mało wody dużo kawy, niereguralne różnej jakości posiłki. Bóle głowy i intensywne bóle menstruacyjne były częste i znacznie obniżały komfort codzienności. Tak ciało dawało mi informacje, że przesadzam, że nie traktuje siebie dobrze. Kiedy zaczełam praktykować reguralnie, pierwszym zdrowym objawem jaki zczełam obserwować to, że zaczełam wybierać bardziej wartościowe posiłki, po których czułam się lekko i które służyły mojej jogowej praktyce. Więcej odpoczywałam. Zaczełam mocniej poszukiwać kontaktu z naturą. Kolejnym efektemtej pracy było to, że znikneły bóle menstruacyjne totalnie. I najprzyjemniejsze, bóle głowy przestały pojawiać się reguralnie. Moja ścieżka jogowa była trochę jak “latynoski romans”. Zaczynałam relację z joga, rzucałam i znów powracałam. Bardzo dynamicznie, raz uwielbiałam do granic możliwości, po czym niecierpiałam serdecznie. I tak od nowa. Aż przyszedł taki moment, kiedy poczułam, że jest to prawdziwa przyjażń, że już sobie nie wyobrażam życia bez niej. Znalazłam swój sposób pracy, który teraz praktykuje jako wieczny student i nauczyciel jogi. Lubię styl dynamiczny, gdzie asany przeplatam vinyasą, kiedy podnoszę wewnętrzny ogień, kiedy mięśnie drżą i pracują. Jestem zwolenikiem teori, że do relaksu umysłu potrzebujemy zmęczyć nasze mięśnie. Siła, balans, elastyczność ciała i umysłu to jest to nad czym pracuje na każdych zajęciach, które prowadzę i kiedy praktykuję tylko dla siebie. Po takiej pracy relaksacja jest łatwa i przyjemna. Po prostu ciało chce odpuścić a oodech odpręża i wycisza umysł.

Szczególnie teraz kiedy mamy szalone czasy dyktowane przez pandemię sami sobie możemy stworzyć pozytywne środowisko tu i teraz przez codzienną praktykę jogi. Nie potrzebujesz codziennie ćwiczyć przez 90 minut. Kiedy masz czas wskocz na matę na godzinę lub dłużej, kiedy tego czasu masz mniej 15 minut wystarczy by poczuć przestrzeń w ciele i lekkość w głowie. Przed snem kilka pozycji może wyciszyć i ułatwić zasypianie. Na przykład spędź 5 minut w pozycji dziecka. Usiądź wygodnie z pośladkami na piętach, lekko rozszerz kolana, zrób skłon i wyciągnij ręce mocno przed siebie, wyprostuj kręgosłup, oddychaj głęboko. Następnie przenieś ręce w okolice stóp i puść łagodnie ramiona w dół. Odychaj miarowo, trzymaj wdechy i wydechy tak samo długo, rozlużniaj całe ciało. Możesz to przećwiczyć na macie lub już w łóżku. Efekt może cię bardzo pozytywnie zaskoczyć. 

Jeśli twój poziom stresu jest wysoki zwłaszcza w pracy a ty nie możesz uciec w góry lub nad morze, joga pomoże wykreować spokój w tobie gdziekolwiek jesteś. 

Dieta jest ważnym elementem praktyki jogi. Najlepiej ćwiczy się z pustym żołądkiem, dlatego przed zajęciami warto mieć 2 godziną przerwę po posiłku. Z pełnym brzuchem będzie nam poprostu ciężko trwać w niektórych asanach. Czy musisz być wegetarianinem by prakatykować? Oczywiście, że nie. Możesz, ale nie musisz. Dieta wegetariańska w ścieżce jogi jest zalecana bo jest połączona z podstawową zasadą jogi -ahimsa, czyli niestosowaniem przemocy wobec siebie i innych. To czy wejdziesz w praktykę przyjmując jej całą filozofię i doktryny, czy tylko wybierzesz aspekt fizycznego rozwoju zależy od ciebie.  Biorąc pod uwagę potencjalne korzyści wynikające z diety opartej na rośliach, i ograniczeniu spożywaniu mięsa i efektach jakie ma to ma twoje ciało może być to krok we właściwym kierunku do zdrowia. Osobiście zachęcam, jednak jak zawsze wybór pozostawiam tobie.

I teraz czas na odpowiedź na pytanie – czy musze być rozciągnięty, elastyczny by praktykować jogę?

Elastyczność twojego ciała nie jest niezbędnym elementem praktyki jogi. Jeśli jesteś rozciągnięty to super, jeśli nie to bedziesz nad tym pracować. To co napewno zauważysz z czasem i to jest wspaniałe to, że elastyczność ciała i umysłu bedzie się zwiększać wraz z reguralnością praktyki. 

Poniżej kilka ważnych informacji szczególnie dla początkujących o tym jak się przygotować do zajęć naszych z jogi.

Wszystko czego potrzebujesz to wygodny, niekrępujący ruchów strój i otwrta na doświadczanie postawa. 

Jeśli nigdy wcześniej nie praktykowałeś jogi, to nic nie szkodzi. Przyjdź do nas na zajęcia, a my wprowadzimy cię w świat asan, łagodnie, dopasowując pozycje do twoich możliwości. Wiek, rozmiar i poziom sprawności nie ma znaczenia. Każdy znajdzie coś dla siebie by poczuć się dobrze w swoim ciele i wyciszyć umysł.

Jeśli masz poważne kontuzje, przewlekłe choroby lub inne fizyczne ograniczenia, warto abyś skonsultował z lekarzem lub fizjoterapeutą czy praktykowanie jogi jest dla ciebie dobre, i których ruchów unikać. Nie zapomnij o tym wspomnieć przed zajęciami jogi. Wówczas dopasujemy do ciebie program cwiczeń bezpiecznych dla ciebie, po którym bedziesz zadowolony. Nikt cię nie będzie oceniał, to jest twoje ciało, i twoja osobista praktyka. Robisz tyle ile możesz i jak możesz.

A co jeśłi podczas zajęć puścisz bąka? No cóż. To puścisz. To się często na jodze zdarza i nikt tym się nie przejmuje. Zwłaszcza przy skrętach, wygięciach i intensywnym rozciąganiu. Zignoruj to, wówczas i inni nie zwrócą na to uwagi. Jeśli to duży problem dla ciebie, przyjdz z pustym brzuchem na zajęcia. Zamiast 2 godzin nie jedzenia przed praktyką zaserwuj sobie 4.

Jeśli odlecisz podczas savasany, pozycji trupa, mocno relaksacyjnej, zamykającej praktyke jogi to się ciesz, że zasnąłeś. Oznacz to tylko tyle, że głęboko zrelaksowałeś się a twoje ciało potrzebowało energetyzującej drzemki. Mam wrażenie, że każdemu praktykowi jogi zdażyło się zasnąć podczas tej pozycji. Zatem luz.

Jak często trzeba praktykować jogę? Tak często jak potrzebujesz. To twoje ciało i twoja decyzja. U nas, podczas wakacji możesz codziennie jeśli tylko masz ochotę. Wszystko zależy od tego jak się będziesz czuł fizycznie i psychicznie. Praktykując dwa, trzy razy w tygodniu poczujesz pierwsze pozytywne efekty na swojej skórze.

To co? Spotkamy się na macie z Oceanem Indyjskim w tle?

Harmonia & dobrostan codzienny

Wpis

Harmonia & dobrostan, czy to można ogarnąć? Szczególnie w zabieganej rzeczywistości?

Inspirując się różnymi teoriami na temat równowagi życiowej, dobrego samopoczucia, sensownego działania, oraz rozmowami z osobami, dla których dobrostan to codzienność, jaki i własnymi obserwacjami i doświadczeniami postanowiłam dziś odpowiedzieć na pytania:

  • Co zrobić, aby mieć więcej harmonii na co dzień?
  • Jak dbać o osobisty dobrostan?
  • Jak opanować chaos w głowie i przystopować gonitwę myśli?

W idealnym świecie, (możliwym dla każdego z nas) przemieszczamy się pomiędzy 3 sferami życia: działanie, zachwyt i bezruch.

Dobry stan jest wówczas, kiedy na te strefy poświęcamy po 8 godzin.

Bezruch, to sen, leżenie, nic nie robienie, to patrzenie w sufit, niebo, krople deszczu toczące się po szybie, to odpoczynek stateczny np. na hamaku…

Działanie, czyli produktywny i efektywny czas, praca, ruch, aktywność. Wszystko co przyśpiesza akcję serca.

Zachwyt, to trzecia sfera niezwykle ważna. Wyciszająca umysł, otwierająca serce i karmiąca wszystkie zmysły. Dla jednych może to być modlitwa, dla innych medytacja a dla kolejnych kontemplacja piękna rozwijającego się pąka kwiatu wiśni. W zachwycie jest przestrzeń na spokojny umysł, podziw dla świata, natury,  ludzi, smaków, sztuki. Tu jest przestrzeń gdzie serce wolniej bije, oddech jest miarowy i głęboki a ciało rozciągnięte i zrelaksowane. Błogość.

3 sfery a ty w nich, zastanów się, ile czasu spędzasz w każdej?

Z moich obserwacji wynika, że my kobiety, najwiecej czasu jesteśmy w DZIAŁANIU, mało w bezruchu i jeszcze mniej w zachwycie.

Wyobraź sobie, że idealny stan to 8h w każdej strefie.

  • Czy w swoim życiu możesz sobie na to pozwolić?
  • A gdybyś mogła tak żyć, to jakbyś się wtedy czuła??
  • Czy jest coś, co cię powstrzymuje, aby taki dobrostan i harmonię wprowadzić w swoje życie??

Dla tych z was, co chcą więcej lekkości w życiu, uczesanych myśli i dobrego kroku w kierunku dobrostanu, mam propozycję – rozwiązanie banalnie proste i idealne na początek.

2 ćwiczenia, praktykowane regularnie mogą zmienić jakość twojego życia.

  1. Postawa. Prosta i strzelista. Kiedy siedzisz, stoisz, chodzisz, twoje plecy są proste, łopatki ściągnięte, ramiona opuszczone, z dala od uszu.
  2. Uśmiechasz się. Masz przyklejony uśmiech od rana. Uśmiechasz się do swoich myśli, do siebie, do domowników, do ludzi, których spotykasz na swojej drodze, do całego świata.

Zanim nazwiesz mnie wariatką, po prostu przez kilka dni wypróbuj te dwa ćwiczenia.   One pomagają przegonić czarne chmury i wzmocnić siebie. Nastawiają nasz mózg na poszukiwanie rozwiązań zamiast na problemy.

Kiedy się uśmiechasz, zmieniasz chemię w swoim ciele, zmniejszasz napięcie, otwierasz na możliwości.

A kiedy jesteś prosta jak struna to dostarczasz impulsu do mózgu, że jesteś mocna, gotowa na wyzwanie i wiele warta.

Głowę trudno ujarzmić, bo produkuje zbyt dużo myśli. Mało kto potrafi powiedzieć sobie „stop, już nie myślę” i rzeczywiście nie myśleć.

Dlatego tak ważne jest uruchomienie ciała, aby uczesać myśli. Koniec moich rozkminek!

Co ci szkodzi przez pare dni poćwiczyć:  proste plecy i uśmiech, i zobaczyć, co się wydarzy?

Ściskam mocno i dbaj o siebie!

Sylwia

#yogaeveryday

Ewolucja osobista, Wpis

“Czasami najlepszą rzeczą, jaką człowiek może zrobić, jest niewtrącanie się w sprawy przeznaczenia.”

To idealny cytat do mojej „relacji z Jogą!” Relacji wyjątkowej a jednak niełatwej.
17 lat jest w moim życiu. Nie zawsze było nam po drodze. Kiedy stroiłam fochy i unikałam fikania na macie , „Ona” cierpliwie czekała. Kiedy sumiennie praktykowałam nagradzane mnie poczuciem mojego ciała w pełni.

Potrzebowałam dojrzeć i zrozumieć siebie, aby w pełni oddać się tej wyjątkowej miłości.
Mam poczucie, że to nie ja wybrałam Jogę, ale to „Ona” wybrała mnie! I właśnie dziś świętuję rocznicę bycia nauczycielką jogi.

Kiedy praktykuje i prowadzę zajęcia doświadczam, potwierdzam sobie i uczę się od nowa, że:

  • ważniejszy jest progres a nie perfekcja
  • cierpliwość i codzienne jogowanie przynosi upragnione efekty
  • wszystko wymaga czasu i nie ma spektakularnych efektów od razu
  • fajnie jest mieć ciało i że koniecznie trzeba i warto o nie dbać
  • umysł oddechem bardzo łatwo wyciszyć i zrelaksować

To radośnie przyjemne uczucie, kiedy czujesz, że jesteś na właściwej drodze. Sens i frajda w jednym.

Daj znać co robisz każdego dnia aby zadbać o CUD (ciało/umysł/duch) jakim jesteś?

Ściskam,

Sylwia

Collage_Fotor

Zazdro…

Ewolucja osobista, Wpis

Och jak my nie lubimy zazdrości! Nie lubimy, gdy inni są zazdrośni, ale również nie lubimy, kiedy same jesteśmy zazdrosne!

Takie uczucie pali nasze wnętrze, wierci w brzuchu, niefajne myśli pojawiają się w głowie,  zaciśnięte usta, zmrużone oczy i twarz wskazuje, że czegoś nam w życiu brakuje…

A gdyby tak spojrzeć na #zazdrość nieco inaczej, zobaczyć jej pozytywną stronę. Przecież ta emocja pokazuje, to za czym tęskni nasze serca, obnaża nasze marzenia…

Kiedy jestem zazdrosna pytam siebie…

👉🏻 ZA CZYM TĘSKNISZ?

Przyglądam się uważnie temu co się pojawia i przekuwam to na działanie.

Ukucia zazdrości traktuje jako impuls do zadbania o swoje marzenia…

A ty, co robisz za swoją zazdrością??

Dbaj o siebie!

Sylwia ⚡️💚

P.s.

Zazdrość kategoryzuję na dwa obszary.

  1. Związany z jakością życia jakie chcę mieć. Tu mogą być przedmioty, doświadczenia, kompetencje, praca, ciało, relacje, nawet kolor oczu.
  2. Związany z „terytorium” w relacjach, i dotyczy ściśle partnera/partnerki. tu emocja jest zazwyczaj połączona ze strachem związanym z utratą ukochanego/ej lub utratą kontroli/władzy.

Zazdrość dużo o i do nas mówi. Warto się jej przyjrzeć. To bardzo ciekawe uczucie. 🙂

Intencja na 2019

Wpis

Każdego roku jedno słowo staje się intencją dla mnie, na cały nadchodzący czas. Przez cały rok mi przyświeca w działaniu, czasem świadomie a czasem zupelnie nie, jednak mój mózg i tak obrabia lekcje-intencji w tle.

Pomyśl 2019 weź głęboki oddech i zobacz, usłysz i poczuj jakie słowo przychodzi ci jako pierwsze do głowy?? W tym słowie kryje się MOC, która nadaje kierunek naszym działaniom.

W 2018 nie mogłam się zdecydować i wybrałam dwa w zasadzie powiązane ze sobą mocno – odwaga i zmiana!

I uwierz mi ten rok był jednym z bardzo ekscytujących, pełny wyzwań ale i bardzo trudny na wielu poziomach.

Dziś z dumą mogę powiedzieć, że podjęłam odważne decyzje i dałam radę zmianie. Mieszkam na wyspie jak marzyłam, odkrywam nowe obszary dla siebie, jestem bardziej w naturze i w realu, z dziką frajdą prowadzę zajęcia jogi i to daje mi morze satysfakcji. Robię też rzeczy, które nie są ekscytujące ale to też cześć życia, którą akceptuje. Piękne jest to że w bilansie codzienności zdecydowanie więcej spraw, zadań i wyzwań przynosi mi frajdę.

A co na nadchodzący rok? Moja intencja na 2019 – „nie osądzam”.

Zamierzam wyłączyć osądzanie a włączyć ciekawość.

Zastosuję to podejście do siebie i innych. Tak łatwo przychodzi nam wydawać wyroki, oceniać kogoś bez poznania faktów. Często też bardzo niesprawiedliwie oceniamy same siebie. Myślę, że to dobrze mi i mojemu otoczeniu zrobi.

Najlepszego w Nowym Roku!

Znalazłam lekarstwo na uzdrowienie całego Świata!

Wpis

Marzy ci się piękny świat bez przemocy, otwarty, w którym ludzie się kochają, są dla siebie życzliwi, gdzie jest pełno możliwości i obfitości? Gdzie kobiety są szanowane i mogą realizować siebie tak, jak czują i potrzebują?

Mnie taki świat marzy się bardzo. I wydaje mi się, że znalazłam sposób, w jaki można ten świat tak kreować.

Bo to co potrzebne temu światu to jest nasza kobieca Moc! Matka Ziemia żąda od nas wewnętrznej siły i dzielenia się naszymi naturalnymi umiejętnościami, jakie mamy.

Spójrz, w tym momencie korporacje potrzebują zgranych zespołów i to, na co stawiają, najczęściej, to na dobrą współpraca, komunikację, empatię.

A my kobiety mamy to w genach! Komunikacja, współpraca i empatia, to są kompetencje, jakie otrzymałyśmy do natury, zostały wykształcone przez ewolucję. To coś, do czego mamy dostęp i możemy skorzystać w każdym momencie naszego życia. I kiedy bazujemy na tym, działamy z mocą i skutecznie.

Wyobraź sobie taki świat, w którym każda kobieta na ziemi czuje i realizuję swoją moc. Jest naturalnie kreatywna, żywa i wypełniona radością. Ma prawo do realizowania swojego potencjału i misji życiowej. Bez ograniczeń i na rzecz społeczności jakiej jest częścią. Korzysta z obfitości wszechświata i w zamian daje swoje talenty oraz to, co potrafi najlepiej…

Czy takie kobiety będą złośliwe, wredne, nieśmiałe, knujące, małostkowe??

Moim zadaniem, kiedy jesteś Pełna Mocy nie potrzebujesz umniejszać innym, nie chcesz ranić a wręcz przeciwnie, chcesz wspierać.

Głęboko wierzę w to, że kiedy czujemy się wewnętrznie silne łatwiej solidaryzujemy się z innymi kobietami. Tworzymy wspólnotę, potrzebną i nam i światu. Nasza solidarność jajników, ma rzeczywiste przełożenie. To już widać w wielu akcjach społecznych. Jednak to za mało. Bo nie chodzi o zrywy okolicznościowe a naszą codzienność. Codzienne wspieranie się i życzliwość plus akceptację dla różnorodności.

Taki trochę banał, ale jednak prawdziwy – razem możemy więcej!

Zatem od czego zacząć kreowanie takiego fajnego do życia świata?
Zacznijmy od budowania wewnętrznej siły, takiej płynącej z naszego środka, prosto z serca, prosto z trzewi, prosto z macicy!

Takiej MOCY, w której będziesz czuła, że jesteś osadzona na swoich nogach, zakorzeniona w życiu, że nie musisz z nikim konkurować, nic udowadniać. Tylko po prostu przeżywasz swoje życie w pełni, osiągasz założone cele, czerpiesz frajdę z relacji jakie tworzysz.

Kiedy taką MOC będziesz czuła w każdej komórce swojego ciała będziesz absolutnie wielkim wsparciem dla innych kobiet i rzeczywiście zaczniesz zmieniać świat na lepsze.

Po pierwsze bądź PEŁNA MOCY, czyli:

  • myśl sobie dobrze i traktuj siebie, jak najlepszą przyjaciółkę
  • działaj skutecznie
  • i żyj w zgodzie ze swoim wewnętrznym rytmem, mocno osadzona w ciele i w cyklu.

Po drugie wspieraj inne kobiety, czyli:
Bądź częścią społeczności, która wzajemnie się nakręca, która coś tworzy, coś zmienia. Może być to krąg super-przyjaciółek dodających sobie skrzydeł do stawania się najlepszą wersją siebie. Może to być społeczność biznesowa gdzie czerpiesz i dajesz w kontekście rozwoju zawodowego. Może to być koło artystyczne, dające innym radość i zadumę a tobie możliwość przekraczania granic. Jak widzisz możliwości są nieograniczone a wybór należy do ciebie.

Jeden dodać dwa wychodzi >> Zmieniając siebie, zmieniasz świat.

To jak, chcesz być PEŁNA MOCY każdego dnia??

Jeśli tak to pierwsze zadanie dla ciebie >> MYŚL I MÓW O SOBIE DOBRZE! Na początek przez tydzień. Kiedy złapiesz się na tym, że czarne chmury nadciągają nad ciebie, weź oddech i przegoń je. A tu znajdziesz przypomnienie, jak można swoje myśli uczesać.

Dbaj o siebie,
Sylwia

NIC

Ewolucja osobista, Wpis

Co ci jest? NIC.

Co się stało?  NIC.

Co z tym zrobisz? NIC.

Czyli słowo, które wszystkich uczestników konwersacji doprowadza do rozpaczy, złości, frustracji.

Trafia szlag osobę, co pytanie zadaje i słyszy w odpowiedzi NIC – „bo jak to NIC skoro widać, że coś? Bo jak tu pomóc, skoro nie wiadomo o co chodzi? I jak tu dalej rozmawiać, kiedy własnie NIC nastało?”

Rozwala na łopatki również osobę, która słowo NIC wypowiada – bo właśnie jest w  niemocy  i np. nie potrafi nazwać tego co czuje,  albo wie z jakiego powodu NIC nastało, ale czuje zniechecenie, bo sytuacja w której obecnie jest zdarza się kolejny raz i i kolejny, i kolejny… nadzieja stracona, że coś się zmieni.

Sytuacja nr 1.

Julia, w kwiecie wieku, pozytywna i energiczna, z ochotą podejmuje wyzwania. Prowadzi wlasny biznes z zapałem przez ładnych pare lat, ale zaczyna jej słabiej iść. Wiadomo – konkurenacja, załamanie rynku, spadek podaży na Julki produkt. I nagle pach, dostaję ofertę bardzo kuszącą – dobrze płatna praca, gdzie jej wiedza może się przydać. Firma fajna, szef super, zespół dobry, warunki przyjemne.

Po przeanalizowaniu „za i przeciw” podejmuje wyzwanie, przyjmuje ofertę pracy. Zaczyna pracować, energicznie i metodycznie. Robi to co do niej należy i z każdym dniem ubywa jej energii. Na koncie pojawiają się reguralnie przelewy a w sercu coraz wieksza tęsknota.

Jej partner dostrzega to i zaczynają rozmawiać.

I zanim ona odpowie na pytanie – „co ci jest?”

… słyszy: „przecież jest teraz świetnie, masz pole do popisu, dasz radę, że jest świetna i że to ogromna szansa i …”.

A ona właśnie sobie uświadomiła w jak pokręconej sytuacji jest i nie może tego wypowiedzieć.

Miała pracę, którą kochała i która dawała jej frajdę. Wiadomo własny biznes i zarobki były falowe, a w ostatnich okresach dłużej były doły niż szczyty. To budziło frustracje, ale jednak całemu przedsięwzieciu towarzyszyła – kreacja, radość, współpraca, frajda i poczucie sensu.

Zgodziła sie na nowe wyzwanie bo posada prezentowała się baaaardzo kusząco. Dobra praca w świetnym miejscu z fajnym zespołem. Przecież nie ma co wymyśleć. Frajda-srajda, przecież jest dobrze.  Julka pomyślala, że zapewne jej partner ma racje i może ona po prostu przesadza, może wcale nie powinna tak czuć, może… ale czuje w ciele, że traci energię…

i jedyną odpowiedź jaką jest w stanie dać na pytanie „Co ci jest?” jest – NIC.

Sytuacja nr 2.

Małżeństwo z niedużym stażem obchodzi rocznice. Restauracja, świece, oni odświętni w dobrych humorach. Siedzą przy elegancko zastawionym stole, w  ustronym miejscu, z pieknywm widokiem. Zapowaiada się smaczny i romantyczny wieczór. Zamawiają dania, które są obietnicą na upojną noc i kiedy oczekują na ich zaserwowanie … on wyciąga telefon i mówi – „wiesz, muszę sprawdzić jedną rzecz”. Jednak na sprawdzaniu jednej sprawy się nie kończy. Mąż wpada w telefon,  nie zauwazając jak z twarzy jego żony znika błogość. Ona nalewa sobie kolejny kieliszek winna, do pełna. Sama. To pozostaje również niezauważone.

On w telefonie, ona w myślach. Przypomina sobie kłótnie na ostatnie święta, własnie o ten cholerny telefon. Wykrzyczała mu wszystko: „że potrzebuje kontaktu, że chce być blisko, że chce wiedzieć co u niego słychać, że posiłek z telefonem w tle to morderstwo dla zwiazku”.

Obiecali sobie, że właśnie szczególnie podczas posiłków nie będą korzystać z telefonów.  To będzie taki ich śwęty czas. Celebracja smaków i słów.

Potem była kolejna kłótnia po imieninach sędziwej cioci. Powiedział jej, że było nudno i musiał zabić czas, dlatego wyciągnął telefon. A potem kolejna. I znów sobie obiecali.

Jej rozmyślanie i jego sprawdzanie w telefonie przerywa kelner, który wniósł apetycznie i pieknie pachnace dania.

W tym momencie on spoglada na nią i pyta się – co sie stało? Ona odpowiada – NIC.

Oboje w jednej sekundzie tracą apetyt…

Sytuacja nr 3

Karolina piękna, mądra dziewczyna po trzydziestce. Zakochana. Gotowa na kolejny etap związku. Wraz ze swoim partnerem Mariuszem, wprowadzają się na nowo wybudowane osiedle. Są ze sobą już ponad rok. Oboje są przekonani, że już czas, że chcą dziecka, że już nie wystarcza im tylko wspólne razem. Odstawiają antykoncepcję. Radosnie korzystają z każdej chwili, bez stresu, tylko czysta radość z własnych ciał. Mija rok – NIC. Karolina trochę ciśnieniuje, ale ginekolog tłumaczy, że tak bywa, że nie każda para zachodzi w ciąże od razu, że czasem trzeba poczekać.

Karolinie trudno wyluzować w takiej sytuacji, ale Mariusz wpada na pomysł wyjazdu na jakąś ciepłą wyspę. Dominikana ma ich odstresować. Dwa tygodnie wakacji mijają bardzo szybko i po kolejnych dwóch na teście ciążowym pojawiają sie wyczekiwane „dwa paski”.

Radość wielka, ona nie wytrzymuje, choć mieli poczekać z obwieszczaniem radosnej nowiny i opowiada prawie całemu światu, że jest w ciąży. W zasadzie tyle osób wie, że śmiało mogłaby zamieścić status „będę mamą” na facebooku.

Pierwsza wizyta u ginekologa i wszystko super. Badania dobre. Radość.

Kolejna  wizyta. Usg. Nie słychać serca. Płód przestał  się rozwijać. Lekarz sucho informuje ją: „jeśli w ciągu tygodnia poronienie nie nastąpi samoistnie, prosze zgłosić się na zabieg czyszczenia.”

I tyle. NIC więcej.

Rozpacz. Łzy. Karolina i Mariusz wspierają się bardzo. Kiedy temperatura emocji nieco opada, postanawiają, że spróbują raz jeszcze.

Tym razem już nie jest tak zabawnie i frywolnie w sypialni. Kochają się w rytm jej owulacji. Kalendarz wyznacza namietność. Są zdeterminowani, ale frajdy w tym coraz mniej. Do tego dochodzą reguralne wizyty u lekarzy, badania i … po kolejnym roku znów są w ciąży. Tym razem nikt oprócz nich, nie jest wtajemniczony. Chcą poczekać do 12 tygodnia zanim komukolwiek powiedzą. Ona bierze zastrzyki, on o nią dba i spełnia zachcianki. Oboje drżą i każdy dzień błogosławią. Mija 9 tydzień i sytuacja znów się powtarza. Lekarz informuje: „ Przykro mi, ale ciaża zatrzymała się”.

Frustracja, zniechęcenie, odpuszczenie, akceptacja. Mariusz bierze to co jest. Nie mogą mieć dzieci, trudno i tak mają siebie, a to najważniejsze. Ona jeszcze ma nadzieje,  taką niewielką. Za każdym razem kiedy dostaje okres odczuwa zawód i smutek.

Któregoś dnia spotykają dawno niewidzianych znajomych Anię i Mirka z dwójka małych dzieci.  Wspólny spacer, obiad, lody i romowa.

„Ale wy nie macie dzieci, prawda?” dopytuje się Ania.

„No nie mamy” – odpowiadają chórem

„Ale chcecie?” –  drąży Ania.

„Wiesz próbowaliśmy, ale…”

I tu Ania wkracza z arsenałem rad, nazwisk lekarzy i możliwości jakie daje współczesna medycyna. Przerywa, nie słucha, tylko opowiada co Karolina i Mariusz powinni teraz zrobić. Karolina milczy. Mariusz bezskutecznie próbuje przerwać monolog Ani – ekspertki od zachodzenia w ciąże. Po 20 minutach „świetnych” rad Ania spogląda na swoich „suchaczy” i pytanie kieruje do Karoliny: „I co teraz zrobisz?”

NIC – tylko tyle jest w stanie odpowiedzieć.

***

3 historie,  z których wynika, że NIC potrzebuje wysłuchania i wsłuchania się.

Lekcja jaką biorę dla siebie.

  1. Kiedy zadam pytanie i usłyszę NIC, wsłucham się uważnie w potrzeby drugiej osoby a jesli nie odpowie od razu dam jej czas, nie będę naciskać. Sama wiem jak trudno nazwać własne emocje, to co czujemy i jakie potrzeby mamy.
  2. Kiedy zaś sama odpowiem NIC – dam sobie czas na wsłuchanie się w siebie, aby poznać co ważnego dla mnie za tym NIC stoi.

A ty co ważnego dla siebie z historii o NIC zabierasz??

Ściskam,

IMG_5932-kopia

***

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe i zupełnie niezamierzone.

 

 

Lubisz tworzyć czarne scenariusze??

Wpis

Myślę, że z każdej głowy można wyciągnąć niejeden oscarowy scenariusz thrillero-horroru, który nigdy się nie zdarzy.

Nasz mózg lubuje się w negatywnych historiach i jest to związane z tym, że dba o nasze przetrwanie.

Co innego ciało, ono przeżywa chore historie z naszej głowy naprawdę. Targane przez emocje cierpi i to my sami to sobie robimy. Każda czarna myśl to zwyżka kortyzolu w naszym organiźmie.

Skoro hormon stresu wzrasta, to zły sen, brak apetytu a w konsekwencji nadwrażliwość i agresja murowane.

***

Jak sobie poradzić z czarnymi myślami?

Najprościej nie myśleć, tylko że się nie da tak odciąć, bo jeśli coś przeżywamy, to jest to dla nas ważne.

Obserwując siebie i moje klientki zauważałam, że z czarnymi myślami najlepiej radzimy sobie, kiedy:

zaakceptujemy stan w jakim jesteśmy i zastosujmy magiczne „ale”. Pamiętając o tym, że miejsce w którym jesteśmy dziś i tak się zmieni, bo wszystko się zmienia. Mówimy sobie np.: „Sytuacja, w której teraz jestem boli, jest nieprzyjemna, …, ale to się zmieni, na moją korzyść.”

wzmocnijmy siebie, to ważne, aby myśleć i mówić o sobie dobrze, szczególnie kiedy jesteśmy w beznadziei. np.: „To co przeżywam jest bardzo bolesne, ale przetrwam to, ogarnę, dam radę – bo już kiedyś wyszłam z takiej sytuacji, bo potrafię, bo jestem super osobą, bo umiem kreować skuteczne rozwiązania.”

odetnijmy się od problemu. To nie ja jestem problemem, to sytuacja w jakiej się znalazłam wymaga rozwiązania.

obserwujemy swoje ciało i emocje. oddychaj i wprowadzaj jak najwięcej relaksu w swoje ciało. medytuj, ćwicz, chodź, bądź w naturze.

– będziemy zadawać sobie właściwe pytania, zamiast zadawać sobie pytanie „dlaczego ja…”, – jak jest najlepszy sposób na rozwiązanie tej sytuacji, co mogę, co jest w mojej strefie wpływu. i kiedy nie rozwiązanie nie znajduje się, to po prostu dać sobie czas.

A jaki jest twój sposób na czarne scenariusze?

Dbaj o siebie,

IMG_5932-kopia

 

Kobiece prawa…

Wpis

Zacznę od pytania, czy ważne jest dla ciebie prawo wyboru, możliwość samostanowienia i decydowania o sobie?

Czy wolność jest jedną z twoich wartości jakimi kierujesz się w życiu?

Dla mnie te pojęcia to coś, bez czego nie wyobrażam sobie mojego życia. Jednak mam świadomość, że nie dla każdej z nas może to mieć pierwszoplanowe znaczenie.

Jednak…

Prawo wyboru, wolność, niezależność to ważne dla każdego człowieka potrzeby wynikające z potrzeb mózgu. O tym piszą naukowcy David Rock, Daniel J. Siegl.

I mimo, że prawo wyboru nie musi być w Twojej hierarchii na pierwszym miejscu to jest ono Twoją potrzebą wypływającą z mózgu. Znasz to powiedzenie, że z „seksem problemu nie mamy, kiedy zaspokojone są nasze potrzeby. Problem zaczyna się wtedy kiedy jest on niewystarczający.” I tak jest z każdą nasza potrzebą.

Jeśli w naszym życiu jest ok, to zazwyczaj się nad tym nie zastanawiamy. Dopiero kiedy coś nas uwiera, ktoś coś zmienia, ktoś nam coś odbiera lub nie dostarcza wówczas następuję reakcja. I kiedy taka sytuacja dostatecznie długo trwa może pojawić się w nas frustracja.

Dziś „Czarny Piątek” w całym kraju będą protesty. Ja też będę wśród protestujących kobiet.

Chcę przedstawić ci mój punkt widzenia, dlaczego uważam, że ważne jest zachowania prawa do aborcji tylko i wyłącznie w rękach kobiety.

„Moje ciało i moje sumienie.” Dla niektórych to za mało, uważają, że wiedzą lepiej, czy i kiedy powinnam rodzić, ale nie robią tego z troski o mnie. Nie myślą o moich potrzebach. Nie jest ich planem ułatwianie mi życia.

Prawda jest taka: że kontrola nad macicą, to kontrola nad światem.

O tym mówi historia kobiet w naszej cywilizacji. Zasłonić, skrępować, zamknąć w domu, odebrać możliwość decydowania o sobie, o swoim ciele, bez prawa wyboru, bez równego wynagradzania za pracę. To metody, jakie regularnie powracają i są na nas kobietach praktykowane.

My Polki żyjemy w miarę dobrym miejscu. To czasy, w których każda z nas ma możliwość zrealizowania swojego potencjału. Możemy uczyć się, pracować, wyjechać, zarabiać, wybierać jakie role chcemy pełnić, ale nadal nie dostajemy takiego samego wynagrodzenia, jak mężczyźni, za tę samą pracę

Czy możesz wyobrazić sobie taką sytuację.

„Kiedy kobieta odezwie się w nieodpowiednim momencie, mężczyzna ma prawo wybić jej zęby cegłą.”

Tak zaczyna się historia naszej cywilizacji i to było obowiązujące prawo.

Były już w przeszłości takie miejsca na ziemi, gdzie kobiety mogły stanowić o sobie i posiadać majątek.

Starożytny Egipt, tu kobieta miała możliwość posiadania swojego majątku i zajmowania wysokiej pozycji społecznej, ale przyszli rzymianie, a potem arabowie i skończyło się.

Wietnam szczycił się silną pozycją kobiet, przyszli najeźdźcy cesarza Han i zdegradowali kobietę to obywatela drugiej kategorii.

Rewolucję francuską rozpoczęły kobiety, a Olimpię de Gouges, autorkę deklaracji Deklarację Praw Kobiety i Obywatelki zgilotynowano, kiedy zaczęła być niewygodna.

Historia pokazuje, że nadane nam prawa są odbierane w mgnieniu oka, a swobody ograniczane totalnie.

Jeśli interesuje cię temat dziejów kobiet to koniecznie obejrzyj – The Ascent of Woman (na Netflix). To bardzo poruszający dokument. To historia korzeni naszej mocy. I mocne przesłanie, że tylko:

  • Niezależność
  • Edukacja
  • Prawo wyboru i decydowania o sobie w sferze publicznej
  • Posiadanie własnego majątku

gwarantują nam swobodę i możliwość realizacji siebie.

I to co jest najistotniejsze – naszą siłą jest solidarność. Razem mamy moc, z którą będą się liczyć. Kolektywnie możemy nasz świat kobiet zmieniać na lżejszy, pełen równego traktowania i odpowiedniego wynagradzania.

A pierwszy krok to zapewnienie nam praw człowieka i prawa o decydowaniu o własnym ciele.

Ściskam cię mocno i dbaj o siebie

IMG_5932-kopia

P.S. Więcej na temat filmu znajdziesz na stronie http://www.ascentofwoman.com/

 

Kraina „Nie Wiem”

Ewolucja osobista, Wpis

Jest taka kraina, do której wpadasz, co jakiś czas. Czasem na krótko, czasem na dłużej, bywa też, że zatrzymujesz się w niej o wiele za długo.

Niestety nie jest to tropikalna wyspa, czy coś w klimacie Paryża. Ba, nie jest to nawet Ciechocinek. To takie miejsce, do którego z własnej woli na wakacje byś nie pojechała.

W sumie zwiedzać „Nie Wiem” już nie musisz. Znasz to miejsce bardzo dobrze, przecież często je odwiedzałaś.

Wiesz dobrze, że to terytorium jest niewygodne, nieco bezbarwne, czasem smutne, czasem wypełnione złością, szarawe. A ty, kiedy w nim przebywasz, jesteś jakby zawieszona w próżni i kręcisz się w kółko, jak foliowa torebka na wietrze.

Wszyscy podróżni, co do tej dziwnej krainy przybywają na każde pytania mają tylko jedną odpowiedź – „nie wiem”. Każde usłyszane pytanie wkurza jeszcze bardziej, bo nikt z nas nie wiedzieć nie lubi.

Co zrobić, żeby wiedzieć? Jak wydostać się z tego stanu? Jak już nigdy tu nie wracać? Jak poznać odpowiedź na każde pytanie??

*** *** ***

Coachownica wie, bo sama nie raz, nie dwa w tej krainie gościła. Nie lubi „nie Wiem”, jak jasna cholera, jednak wpada tam co jakiś czas. I tkwi w zawieszeniu dopóki…

No właśnie… dopóki co…

Jeśli:

  1. zaakceptuję to, że taki stan, co jakiś czas może mi się przytrafić
  2. pozwolę sobie na chwilowe zawieszenia i bycie w nie wiem
  3. będę (mimo wszystko) myśleć o sobie dobrze
  4. otoczę się przyjaznym i wspierającym moim stadem
  5. pomimo okoliczności postaram się wyluzować

to jest większe prawdopodobieństwo, że z krainy „Nie Wiem” powrócę szybciej, mocniejsza i z odpowiedziami.

I jeszcze odpowiedzi na nurtujące nas pytania …

Co zrobić, żeby wiedzieć?
Dać sobie czas i myśleć pytaniami, więcej „jak i co” niż „dlaczego”.

Jak wydostać się z tego stanu?
Zauważyć, zaakceptować i ruszyć ciałem. Nie naciskać na siebie. Skore dziś nie wiesz to niech tak będzie. Za to postaw na ruch. Spacer, taniec, rower, to pomoże uruchomić się i uwolnić ze stanu nie wiem.

Jak już nigdy tu nie wracać?
Eeeee… Niestety, za jakiś czas znów tu wrócisz. Jednak na krócej…

Jak poznać odpowiedź na każde pytanie??
Eksperymentować i doświadczać. Gwarancji, że znajdziesz odpowiedź na wszystkie pytania nikt ci nie da, za to jako odkrywca, dobrą zabawę masz jak w banku oprocentowanie.

A ty jak sobie radzisz z byciem w NIE WIEM?

Dbaj o siebie,

IMG_5932-kopia

Dzika czy dzikus?

Wpis

 

Kim częściej bywasz? Dziką czy dzikusem??

IMG_4553

Jestem przekonana, że w każdej z nas te dwie tożsamości są obecne i wpływają na nasze życie codzienne. Zapraszam was do wspólnej rozkminki nad dzikością naszej natury.

Dzika Kobieta – kim jest?

W moim odczuciu najlepiej o Dzikiej Kobiecie pisze Clarissa Pinkola Estess! Dlatego pozwolę sobie zacytować jej słowa jako świetną bazę do opowieści, jak w codzienności Dzika się manifestuje w życiu.

„Kiedy kobieta na nowo utwierdza swój związek z pierwotną naturą, otrzymuje dar – wieczną, wewnętrzną mądrą opiekunkę, wizjonerkę, wyrocznię, natchnienie, intuicję, sprawczynię, stwórczynię, wynalazczynię, wreszcie uważną słuchaczkę, która prowadzi, przewodzi, podpowiada i przekonuje do korzystania z pełni życia w świecie zewnętrznym i wewnętrznym. Kiedy kobieta jest tak bliska naturze, istnienie tej więzi emanuje z niej blaskiem. Ta dzika nauczycielka, dzika matka, dzika mentorka wspiera jej życie wewnętrzne i zewnętrzne w każdej sytuacji.”

Lubię kiedy jestem Dzika, bo wtedy działam intuicyjnie, z frajdą i słucham siebie a przede wszystkim słucham ciała. Odpoczywam gdy jestem zmęczona, śpię tyle ile potrzebuję, jem to co służy mojemu ciału, ruszam się i tańczę, a nade wszystko śmieję tak prosto z trzewi.

Dzika potrafię być w każdym momencie mojego cyklu, z krwią, z pożądaniem i ze złością. Dzika we mnie sprawia, że menstruacja jest czymś naturalnym, bez problemowym, nawet radosnym czasem mistycznym.

To, że lubię ten stan nie oznacza, że zawsze jestem w nim. A szkoda, bo on jest jak odżywczy dostęp do źródła nieskończonej mocy. Nadal uczę się sposobów, aby jak najszybciej do niego wrócić.

Jest jeszcze jedna tożsamość, która mi towarzyszy – Dzikus!

Kim jest Dzikus?

Dzikus jest mocno połączony z moją „wewnętrzną mózgową Gadziną”. Dogadują się świetnie i razem reagują bardzo instynktownie. Dzikus korzysta najczęściej z „ucieczki” lubi siedzieć w jaskini, za ostrokołem, z bronią przygotowaną do ataku. Atakuje w ostateczności, kiedy mu spokoju nie dają, za bardzo naciskają, przymuszają do czegoś, czego się boi lub nie rozumie lub nie chce zrobić.

W ocenie niektórych mój Dzikus działa kompletnie irracjonalnie i nieadekwatnie. Czy na pewno?

Dzikus pojawia się zazwyczaj w trudnych momentach kiedy więcej jest niepewności niż wiedzy i świadomości. Manifestuje się również, kiedy mam wkoło ludzi, którym nie ufam. Spotykam się z nim kiedy jestem w stanie „nie wiem” – takim zawieszeniu niewygodnym, kiedy na każde pytanie mogę tylko w ramach odpowiedzi wzruszyć ramionami.

Widuję go również tuż przed menstruacją a czasem nawet w trakcie, zazwyczaj wtedy gdy nie zadbam o siebie wystarczająco, gdy za dużo dam z siebie, gdy nie idę w zgodzie z moimi wartościami.

Pamiętam kiedy przybyłam do Chin i zderzyłam się z cywilizacją nieeuropejską, uruchomił się od razu po wyjściu z samolotu. Mimo, że byłam ciekawa, szczęśliwa bo w końcu przybyłam do kraju marzeń z dzieciństwa, to z każdym krokiem wszystko, co było nowe i inne karmiło Dzikusa, a on coraz bardziej zamiast zwiedzać chciał się kryć… Potrzebowałam się oswoić i dostroić. Sprawdzić, że ciągłe kontrole policyjne w metrze, stacjach kolejowych i prześwietlanie bagażu to chińska norma. Potrzebowałam doświadczyć, że jedzenie na ulicy jest zdecydowanie smaczniejsze i lepsze niż te z restauracji hotelowych i turystycznych. Potrzebowałam utwierdzić się, że turysta w chinach jest może i ciekawostką, ale to raczej „święta krowa” niż obiekt do zaatakowania. I jedyne co może mi się złego przytrafić to „sweetfocie” z tubylcami.

Dzikus jest upierdliwy bo nie ufa, fuka i warczy. Męczy otoczenie. Frustruje.

Czy jednak jest zbędny??

O nie, on jest totalnie potrzeby. Dba o przetrwanie, troszczy się o moje bezpieczeństwo i kiedy przychodzi jest to dla mnie znak, że coś mi zagraża. I potrzebuję tylko odkryć, czy niebezpieczeństwo jest realne.

A jak jest u Ciebie?

Częściej jesteś Dzika czy Dzikus?

Ciekawa jestem przed czym wewnętrzny dzikus cię chroni. Czy masz jakąś historię gdzie Dzika lub Dzikus dały ci ciekawą lekcję o sobie??

Ściskam i dbaj o siebie

IMG_5932-kopia

Na ile przyjemności sobie pozwalasz?

Ewolucja osobista, Wpis

Pomyślałam, że skoro wiosna za pasem, czas znów zagłębić się w temat naszego Ciała.

Zatem zapraszam do czytania i odpowiadania sobie na pytania. Możesz wybrać tylko jeden aspekt i np. dedykować mu weekend, albo przerobić wszystkie omówione tematy. Cokolwiek wybierzesz ciało się wam odwdzięczy 🙂

*** *** ***

Ciało, które masz, jest tylko i wyłącznie Twoje. Dar dany ci na czas życia.
Możesz je kochać lub nienawidzić, akceptować lub odrzucać, dbać lub nie doceniać.
To zawsze Twój wybór.

Wybierz dobrze dla siebie, bo w tym życiu innego ciała nie dostaniesz. Co więcej, Twoje ciało pozostanie z tobą od pierwszego do ostatniego oddechu, nie zastąpisz go innym.

Może warto nauczyć się traktować własne Ciało jak sprzymierzeńca na całe życie.

To co możesz dać swojemu Ciału to:

  1. AKCEPTACJA
  2. SZACUNEK
  3. PRZYJEMNOŚĆ

1. Akceptacja

Skoro akceptacja lub odrzucenie to Twój wybór, to czemu nie wybrać akceptacji zamiast „kopać się z koniem” i walczyć ze sobą??

Pytania:

  • Czego w swoim ciele nie akceptujesz?
  • Co w swoim ciele akceptujesz?
  • Co możesz zrobić aby być lepszą, troskliwszą i uważną dla swojego ciała?

2. Szacunek

  • Czy respektujesz własne ciało?
  • Czy traktujesz ciało z taką samą troską, z jaką traktowałabyś cenny i wyjątkowy skarb?
  • Czy masz z własnym ciałem partnerską relację?
  • Co to znaczy dla ciebie, szacunek do własnego ciała?
  • Po czym poznajesz, że szanujesz swoje ciało?

3. Przyjemność

Przyjemność cielesna jest totalnym fizycznym przejawem radości.  Ciało jest nauczycielem przyjemności, a lekcje odbierasz za pośrednictwem pięciu zmysłów.

A może jesteś z klanu „najpierw obowiązki a potem przyjemności”? Wiele z nas wyznacza sobie w myślach chorą normę dopuszczalnej radości. Jesteśmy tak zaabsorbowane życiem i jego powagą, że przyjemność traktujemy jak luksus. Luksus, na który nie mamy czasu i waluty. W kołowrotku życia nie dajemy sobie prawa do uprawiania miłości czy zabawy! Mamy być poważne.

Przypomnij sobie co odczuwałaś, kiedy:

  • patrzyłaś na zachód słońca?
  • z apetytem pałaszowałaś ulubioną potrawę?
  • kiedy słuchałaś ulubionego wokalisty?
  • kiedy czułaś pieszczoty ukochanego?

Zamknij oczy i poczuj to jeszcze mocniej! Jakie emocje masz teraz w ciele?
Uśmiechnij się szeroko i zacznij odpowiadać na poniższe pytania:

  • Czy dajesz sobie prawo do przyjemności?
  • Czy w Twoim życiu jest miejsce i czas na przyjemność?
  • Na ile przyjemności sobie pozwalasz?

*** *** ***

Ściskam mocno i życzę wielu cielesnych odkryć i zmysłowego weekendu z ciałem w roli głównej!

IMG_5932-kopia

Jak budować trwałe, pełne sensu i satysfakcji relacje interpersonalne w różnych sferach życia?

Ewolucja osobista, Wpis

Baner_coaching relacji - praktycy-praktykom - seminarium _02

Nie ma jednej recepty do zastosowania przez każdego, ale można poznać wiele sposobów, wypróbować je na sobie, aby stworzyć ten najskuteczniejszy dla siebie.

I właśnie, aby poznać te sposoby serdecznie zapraszam na wyjątkowe spotkanie już 9 lutego z cyklu „Praktycy_Praktykom”, pod hasłem Coaching Relacji”.

Podczas seminarium zaproszeni eksperci zaprezentują, w jaki sposób wykorzystywać coaching do wspierania Klientów w budowaniu trwałych, wartościowych i pełnych satysfakcji relacji interpersonalnych w różnych sferach życia.

Spotkajmy się z poczuciem sensu i frajdy. Serdecznie zapraszam na mój warsztat. Będę opowiadać o zmiennej dynamice relacji, czyli o tym jak skorzystać z kobiecego i męskiego cyklu w budowaniu trwałych i ekscytujących związków.

Są dwie prawdy absolutne na temat Relacji. Niektórzy się z tym mogą nie zgodzić, ale jednak z natury rzeczy to wypływa.

  • Po pierwsze: Jesteśmy stworzeni (my ludzie) do bycia w relacjach i do ich budowania 
  • Po drugie: Wszystko na tej pięknej planecie podlega cyklom

Sprytny człowiek chcący dobrze skorzystać z szansy jaką mu dała Matka Natura do życia musi ogarnąć te dwa aspekty?

Czy twój cykl ma przełożenie na twoje relacje?

To oczywiście pytanie retoryczne. Twój naturalny cykl ma wpływ na każdy aspekt Twojego życia, tym bardziej na związek. 

Naturalnie istnieje jeszcze wiele innych czynników, które wpływają na to jak układa się między wami. Po pierwsze istotne jest jak długo się znacie. Czy to wasze początki, czy jesteście zaawansowani stażem. Jest wiele, wiele więcej czynników, jakie mogą mieć wpływ na to, czy wam dobrze razem. Nie bez znaczenia są te przykładowe skarpety oraz ilość pozostawienia ich w różnych dziwnych miejscach. 

TWORZENIE RELACJI to podstawowa i najważniejsza, zaraz po przetrwaniu i prokreacji misja jaką ma człowiek.

Tworzenie relacji. Niby proste. W końcu żyjesz w społeczeństwie i dajesz radę. Rozmawiasz, prosisz, kupujesz, oferujesz, tańczysz, pracujesz, kochasz i wszędzie po drugiej stronie jest człowiek. Człowiek, z którym wchodzisz w relacje.

Człowiek taki sam jak ty, ze swoim światem, potrzebami, przekonaniami i sprawami do załatwienia. A co najważniejsze ze swoim wewnętrznym cyklem określającym dynamikę działania i nastrojów. Kiedy wasze światy stykają się ze sobą, zawodowo czy prywatnie, następuje reakcja i tylko Ty możesz sprawić, aby była dla ciebie wartościowa. 

Sztuka budowania relacji jest jak niekończący się taniec, gdzie rytm zależy od niebywale wielu zmiennych. I tu z pomocą przychodzi ci twój naturalny kobiecy/męski cykl. On uczy cię przede wszystkim relacji ze sobą. A od tego zaczyna się budowanie relacji z innymi.

Co się wydarzy podczas mojego warsztatu?

  • Poznasz o co chodzi w zmiennej dynamice relacji damsko-męskiej? 
  • Zrozumiesz biologię Twojego ciała i jak to wpływa na codzienne działanie z motywacją włącznie
  • Odpowiesz sobie na pytanie: Cykl kobiecy i cykl męski, czy to w ogóle da się zgrać?
  • Odkryjesz dobre praktyki wspierające relacje, do zastosowania od razu.

Więcej na stronie wydarzenia >> TUTAJ

Agenda spotkania >> KLIKAJ TU

Do zobaczenia,

IMG_5932-kopia

Być na swojej drodze

Ewolucja osobista, Wpis

Plik 23.01.2018, 17 02 00

Na pewno widzisz mnóstwo wpisów, memów i szkoleń na temat celów, postanowień i planowania. Z każdej strony bombardują cię informacje, że to co wymyślisz i gdzie wycelujesz ma być mierzalne. Oczywiście, dobrze kiedy cel jest SMART, ba nawet lepiej gdy jest SMARTER, ale co w przypadku kiedy nie wiesz, co chcesz?

Trudno ci nawet sobie coś zwizualizować. Zamarzyć. I ty patrzysz na te wszystkie opowieści o celach i czujesz tylko złość. Może Cię to wkurzać. Może cię to irytować, bo być może właśnie teraz kompletnie nie wiesz dokąd zmierzasz. Jesteś na rozstaju i nie masz pojęcia, czy iść prosto, w lewo, czy w prawo.

„Nie cel a droga się liczy”, takie zdanie kiedyś usłyszałam. I wiesz co? Zgadzam się z tym stwierdzeniem absolutnie, cele się zmieniają, ty ewoluujesz a najważniejsze jest to, czy droga, którą podążasz jest Twoja.

Być może jest kręta, być może wyboista, albo prosta jak struna – tylko, czy jest Twoja?

Moim osobistym barometrem tego, że jestem we właściwym miejscu, czasie i działaniu jest to czy odczuwam frajdę i poczucie sensu, że się rozwijam i doświadczam. Dla ciebie może być to zupełnie co innego. To bycie na swojej drodze czuje się w ciele, gdzieś pomiędzy brzuchem a sercem. To objawia się pewnym spokojem w głowie.

I tak sobie myślę, że zanim wyCELujesz i wySMARTujesz, to odpowiedz sobie na PYTANIA O DROGĘ:

  • czy jestem na swojej drodze?
  • po czym to poznaje/poznam?
  • co ważnego zyskuje będąc na swojej drodze?
  • czy coś/kogoś tracę kiedy podążam swoją drogą?
  • co potrzebuję zadbać, aby być na swojej drodze?
  • z kim mi po drodze??

Uwierz mi, że bywa tak, że coś z pozoru nielogicznego, z czasem układa się w większą całość. A Ty jesteś zbudowana z wielu puzzli doświadczeń. Różnych.

Moje droga jest zakręcona, jak słoik dżemu na święta. W skrócie ci ją przedstawię. Chciałam być baletnicą w podstawówce, jednak tańczę hawajski taniec hula. Chciałam być aktorką i weterynarzem, poszłam do liceum medycznego. Chciałam malować obrazy i być studentką ASP, wybrałam się na zarządzanie, marketing i e-biznes. Chciałam zwiększyć motywacje moich pracowników i rozwinąć siebie, ukończyłam kurs z coachingu. Chciałam pomagać kobietom i parom, poszłam na seksuologię (tu akurat bardzo logicznie). 😉

I teraz jestem tu, w miejscu gdzie pracuję z kobietami, zawodowo budzę moc i edukuję o sile płynącej z kobiecego cyklu. Doszłam do miejsca, gdzie te moje puzzle ułożyły się w pewną całość. Spójnie i logicznie.

Jednak to nie koniec przygody, bo życie znów mi dało nową szansę, z której ochoczo skorzystam i o tym też ci opowiem, bo jest to związane z moim marzeniem. Jednak nie dziś.

Dziś napiszę tylko tyle, to że czasem skręcasz, krążysz, nie wiesz dokąd idziesz, ba nawet kręcisz się w kółko. Masz poczucie, że dokonujesz złych wyborów. To nic. To się zdarza. To jest normalne. Tak bywa. A najpiękniejsze jest to, że  z czasem okazuje się, że to była najlepsza z możliwych opcji.

Bez względu w jakim miejscu życia jesteś. Z celami, czy bez. Rozmarzona czy konkretna. Ważne, żebyś czuła, że jesteś na swojej drodze, może zakręconej, zmiennej czasem niedookreślonej, ale swojej. Miała odwagę iść do przodu i dokonywać własnych wyborów byle z sensem i frajdą.

I piękne jest to, że jest tyle różnych dróg i możliwości, że wystarczy zrobić pierwszy krok. Byle się odważyć…

IMG_5932-kopia

5 inspiracji na 2018

Ewolucja osobista, Wpis

Nie wiem jak ciebie, ale mnie końcówka roku nastraja refleksyjnie. Zazwyczaj w czasie pomiędzy świętami a Nowym Rokiem więcej myślę niż działam. Snuję się, wspominam, doceniam, przeglądam, przypominam sobie, analizuję, podsumowuję. Tym razem przejrzałam wszystkie notatki i hasła z zapisków coachownicy z 2017 i wybrałam 5 wg klucza – „najczęściej pojawiało się, nadal ze mną rezonuje może być inspirujące dla ciebie”.

  1. Nie ma jednej drogi
  2. Czas to najcenniejsza waluta
  3. Otoczenie ma znaczenie
  4. Każdego dnia zrób choć jeden krok w kierunku życia jakiego pragniesz
  5. Ciało to przewodnik i najlepszy przyjaciel

Zapraszam do czytania i koniecznie daj znać, który punkt przemówił do ciebie najbardziej. 😉

Ad. 1. Nie ma jednej drogi!

Z całego serducha życzę ci, aby Nowy Rok przyniósł ci jasność i radość bycia na swojej drodze. Nie ma jednej drogi dobrej dla wszystkich. Każdy ma swoją najlepszą dla siebie. Dla mnie ważne jest żeby moja droga dostarczała mi mnóstwo frajdy i poczucie sensu. I choć Czasem może to być polna ścieżka a czasem autostrada to nieważne bo miejsce w jakim jestem jest dobre i bardzo potrzebne, choć nie zawsze wygodne.

To ja wybieram trasy, skręcam i doświadczam. Staram się nie porównywać dróg z innymi bo i po co?? Droga górska na szczyt, polna, przez las, brukowa, szybkiego ruchu – każda jest inna bo dokąd indziej prowadzi, każda dobra jeśli wiesz, że to droga do życia o jakim marzysz..

I teraz chwila na coachingowe zatrzymanie, proszę dokończ zdania:

  • marzę i życiu…
  • chce iść drogą która będzie jak…

Ad. 2. Czas to najcenniejsza waluta bo…

… nie można go odrobić, odłożyć w banku, zamrozić.

Klepsydra świetnie obrazuje czas. Ziarenka piasku przesypują się a ty w tym czasie możesz zaparzyć herbatę, ugotować jajko lub marudzić ze nie masz czasu dla siebie. Marnujemy często czas okrutnie. Na bzdury, kłótnie, ludzi co nas ograniczają, rzeczy jakich nie potrzebujemy… a skoro wszystko jest wyborem to w 2018 zarządzaj swoim czasem świadomie. I nie, nie, nie chodzi tu tylko o życie z kalendarzem…

  • Kiedy wybierasz działanie daj z siebie 100% uwagi i zaangażowania.
  • Kiedy potrzebujesz bezruchu to odrzuć rozpraszacze i zaśmiecacze myślowe i świadomie odpoczywaj.

Zachwycaj się wybieraj dostrzeganie piękna. Świat nie jest doskonały, dużo w nim zdarzeń które mogą sprawić, że zagotujesz się ze złościł i/lub zasmucisz. Nie zamykaj oczu i jednak częściej dostrzegają piękno – wybieraj zachwyt. Twoja dusza dostanie lekkości i mocy.

Ad. 3. Otoczenie ma znaczenie

O tym rozpisuję się namiętnie i dla przypomnienia wrzucam wpis z zeszłego roku, właśnie na ten temat: www.sylwiabogucka.com/2017/10/18/wspierajace-stado/

Zadbaj o to, aby przy Twoim boku kroczyła wspierająca cię drużyna MAROW!

Ad. 4. Każdego dnia zrób choć jeden krok w kierunku życia jakiego pragniesz

Skuteczność jest miarą prawdy. Ważne jest czy i jak działasz. Jednak to dopiero efekt końcowy i osiągnięty rezultat świadczy o twojej efektywności. Co to znaczy? Eksploruj, testuj, sprawdzaj. Każdy krok, nawet najmniejszy w kierunku twojego celu jest lepszy niż bezczynność lub tworzenie tylko wizji.

Każde twoje doświadczenie buduje twoją siłę. Wszystko co przeżywasz zapisuje się w twoim ciele. Z każdą kroplą potu jesteś silniejszy. Z każdą świadomie przeżytą chwilą stajesz się bardziej osadzony w życiu i pewniejszy. Dowiadujesz się więcej o sobie.

Ty jesteś największym zasobem, bogactwem jakie masz.

Ad. 5. Ciało to przewodnik i najlepszy przyjaciel

Ciało, jakie masz to jedyne miejsce w jakim żyjesz. Możesz je kochać lub nienawidzić, akceptować lub odrzucać, ale nie będziesz miała innego. Swojego ciała nie zastąpisz drugim, ani nie wymienisz. Może czas zbudować z nim przyjacielską relacje? Nauczyć się słuchać. Doceniać. Dbać.

Relacja między tobą a twoim ciałem odzwierciedla sposób w jaki wchodzisz w relacje z innymi. Dzięki niemu otrzymujesz cenne lekcje akceptacji, poczucia własnej wartości i przyjemności.

Integralną częścią osobistej podróży ku pełni jest zakorzenienie się w swoim ciele wsłuchując się w jego mądrość i działając w zgodzie z jego wskazówkami, wówczas stajemy się autentyczną liderką swojego życia.

I na koniec ogłaszam dla siebie rok 2018 – rokiem odwagi, bo każdy w życiu ma to na co się odważy! Dołączysz? Będziesz robić to co cię lekko przeraża, doświadczać nowego, przekraczać swoje granice możliwości, zaskakiwać siebie, działać??

Niech sens i frajda każdego dnia będą ci towarzyszyć! Pomyślności w 2018!

Dbaj o siebie,

IMG_5932-kopia

Kobieca Moc – kroi się i tworzy nowy program!

Wpis

Kobieta w cyklu = Ekspertka Zmiany

Kreuję i przygotowuję coś specjalnego dla Kobiet – to oczywiste przecież, skoro ich dobrostan mocno leży mi na sercu. 😉

Na ten moment roboczy tytuł mojego programu to – Kobieca Moc.

Każda z nas chce być kochana, prowadzić satysfakcjonujące życie (codzienne, erotyczne, pracowe) i doświadczać dobrostanu. W tym nie może zabraknąć frajdy, bo nie będzie przestrzeni na kreatywność i lekkie działanie. I idąc tym tropem przygotowuję program edukacyjno-aktywujący, który będzie odpowiedzią na te potrzeby. A kobiecy cykl posłuży nam jako trampolina do eksploracji kobiecości.

Nie zabraknie skutecznych strategii działania, wykorzystania wiedzy o mózgu w praktyce, zarządzania emocjami i technik przechodzenia przez kryzys twórczo.

Z pytań i wiadomości, jakie dostaję od czytelniczek newslettera, wygląda na to, że jest potrzeba pogłębienia wiedzy na temat wykorzystania kobiecości jako potencjału, siły sprawczej i kreatywności. Zatem wychodzę naprzeciw wyzwaniu i zapraszam cię do wskoczenia na listę oczekujących – tutaj: ​www.instytutkompetencji.pl/kobieca-moc/

I oczywiście jak masz pytania, to śmiało! Chętnie na nie odpowiem.

Dbaj o siebie,

IMG_5932-kopia

Gniew

Ewolucja osobista, Wpis

Gniewasz się?? Jak często?? A co robisz ze swoim gniewem??

Kiedyś gniewałam się często i mocno. Na szczęście z wiekiem (hahahaha) i wraz z rozwojem świadomości intensywność tego uczuciu zmniejsza się.

Nie zmienia to faktu, że GNIEW jest jedną z najpotężniejszych emocji, pochodną złości, dlatego poświęcam jej osobny wpis. Wiemy, że bywa niszczycielską siłą, ale ma też dobrą stronę. Chcesz wiedzieć jaką? Czytaj dalej.

GNIEW i o co w nim chodzi?

Przypomnij sobie kiedy byłaś małym dzieckiem i testowałaś na rodzicach na ile pozwolą przesunąć swoje granice.

A teraz sięgnijmy do czasów nastoletnich. Przypomnij sobie, jak chcąc zachować własną niezależność testowałaś granice nauczycieli a oni mocno i kategorycznie strzegli swoich. Moje doświadczenia przypominają, że konfliktowo było. 😉

Przypomnij sobie kiedy czułaś ostatnio gniew. Jaka twoja ważna granica została naruszona?

Każdy wybuch gniewu to alarm, że twoje osobiste terytorium zostało naruszone? Uruchamia się wewnętrzna potrzeba waliki o to co dla ciebie istotne. Nikt nie lubi kiedy jego wartości są szargane.

Pracuję z emocjami i powiem ci, że lubię gniew u moich klientek. Bo świadomie przeżyty jest twórczy. Zaczynają protestować i zmieniają swój świat dbając o siebie bardziej.

Zatem jak skierować GNIEW na dobre tory i przekształcić go na MOC dbania o siebie.

Kiedy czujesz, że każda krwinka w Twoim ciele gniewnie wibruje:

  1. Zatrzymaj się w tej emocji, nie odrzucaj, nie uciekaj masz prawo czuć to co czujesz.
  2. Nazwij to, powiedz na głos np. Jestem wściekła aż do szpiku kości…
  3. Zapytaj siebie, z jakiego powodu czujesz GNIEW (sprawdź jaka potrzeba/wartość kryje się z tą emocją)
  4. Powiedz wprost osobie, na którą jesteś zła za przekroczenie Twoich granic. Np.
    • Zamiast: „Jesteś beznadziejna bo nie oddzwaniasz na moje telefony i jak królewna łaskawie odbierasz i sama z siebie nie zadzwonisz do mnie!
    • Powiedz: „Jestem zła, bo nie odpowiedziałaś na moje telefony”.
  5. Wyładuj GNIEW – na sali treningowej, na aktywnym spacerze, na rowerze. Możesz też posprzątać strych, skosić trawnik, pooddychać, pojechać do lasu i wykrzyczeć się! W dyscyplinach sportowych gniew podnosi wyniki zatem ćwicz na zdrowie 😉
  6. Znajdź PASJĘ. Rób PASJĘ!
    Pasja osłabia gniew i pozwala wyżyć się twórczo. Maluj, pisz, rzeźb, śpiewaj, tańcz – wyraź swój GNIEW w sztuce!

Pasz pytania? Pojawiły się ciekawe przemyślenia? Podziel się i napisz do mnie.

Dbaj o siebie,

IMG_5932-kopia

P.S. 1. Mam nadzieję, że dziś o 20:30 spotkamy się 🙂 Zarejestruj się na ostatnią „3. Środę Kobiecych Liderek” 

 

Webinar, 15.11.2017. g. 20:30

Wpis

Z okazji ostatniej listopadowej 3 Środy Kobiecych Liderek porozmawiamy na temat:
Jak projektować pozytywne doświadczenie?

  • pracownika z firmą
  • firmy z pracownikiem
Razem z Dorotą Krasnodębską-Wnorowską, z którą prowadzimy spotkanie, podzielimy się z Tobą naszą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie – jak zawsze obficie.
O pozytywnym doświadczeniu piszą HRowe pisma, światowe korporacje i firmy doradcze.
Dlaczego? Bo dochodzi do nich (tych co zatrudniają), że człowiek ma znaczenie, że nie jest tylko trybikiem. A najważniejsze, kiedy czuje satysfakcje i jest zaangażowany to przekłada się realnie na wyniki firmy.

Możesz być szefową, lub pracownicą, lub prowadzić własną firmę – ten temat jest ważny, bo może wpłynąć na Twój komfort pracy.

Jeśli dziś nie zatrudniasz, to jaką masz gwarancję, że za 2 lata nie będziesz w takiej sytuacji.

W środę rozdajemy wiedzę za darmo. No niezupełnie, płacisz najcenniejszą walutą – Twoim czasem.

Czy warto??
Oczywiście!!
Dodatkowy plus – dowiesz się, jak wykorzystać metodę Design Thinking w budowaniu pozytywnego doświadczenia w praktyce.

>> Rejestruj się już dziś. <<

Dbaj o siebie i do zobaczenia,
IMG_5932-kopia

Zielona ze złości

Ewolucja osobista, Wpis

Jak ja nie cierpię poniedziałków!

Jak ona mnie wku…. rza!

Klasyka poranka bez kawy: „Nie mów do mnie teraz…”

I ulubiony kawał męskiej części społeczeństwa – dlaczego kobieta gotuje zupę w 10 garnkach, kiedy ma okres – BO TAK!

Tym wprowadzeniem przedstawiam pierwszą emocje, jaką zajmiemy się w listopadowym cyklu tematycznym. Nie będę ukrywać, jest to moja ulubiona emocja, bardzo napędzająca, ale też mocno i negatywnie odczuwalna – ZŁOŚĆ!

Dlaczego złość? Bo złość aktywuje do działania.

Najmocniej i bardzo świadomie siłę złości poznałam podczas szkoleń z coachingu prowokatywnego u Noni Hofner, Jappa Holandera i niezwykłego duetu – Joanny Czarneckiej i Norberta Grzybka.

Dzięki tym mistrzom prowokatywności mogłam doświadczyć na skórze mocy protestu i akceptacji.

A co jeśli powiem ci, że ZŁOŚĆ jest emocją, za którą stoi kreacja, a przede wszystkim  działanie. Choć nie zawsze rozsądne, ale zawsze pełne mocy.

Skala złości jest dość szeroka – od podirytowania z grymasem niezadowolenia na twarzy, do wulkanicznej furii a nawet niepohamowanego szału.

I kiedy pomyślisz o sobie, że jesteś wulkaniczną zołzą ziejącą żywym ogniem i zalewającą lawą wszystko, to trudno wyobrazić sobie, że ta emocja ma moc!

A jednak ma!

Jest taka hawajska bogini wulkanów Pele. Podobno do dziś mieszka w czynnym wulkanie Kilauea na Wielkiej Wyspie i może pojawiać się jako ogień, pomarszczona staruszka, dziecko lub piękna dziewczyna. Znana jest ze swej namiętnej miłości i szaleńczej zazdrości oraz niepohamowanych wybuchów złości. A kiedy wybucha to oczywiście lawą gorącą, palącą i niszczącą wszystko, co napotka na swej drodze.

Legenda niesie, że podczas jednego z wybuchów złości zniszczyła, zalewając lawą drzewa i Hopoe, przyjaciółkę swojej siostry Hi’iaki. Oczywiście to nie wpłynęło zbyt dobrze na relacje sióstr, ale dzięki temu wybuchowi powiększyła się wyspa i na nowym lądzie wyrosły piękne, mocne i życiodajne drzewa.

Hawajczycy wyjątkowo podchodzą do kryzysowych sytuacji. Każdy wybuch Pele traktują jako prezent i szansę – mimo, że łączy się to ze zniszczeniem to jednak tworzy się nowa przestrzeń, nowa jakość, nowe możliwości.

I może, tak właśnie warto podejść do tej emocji? Kiedy pojawia się złość.  Jest to efekt. Efekt nagromadzonych uczuć takich, jak bezsilność, poczucie braku wpływu, niemoc, frustracja, bezradność.

Przypomnij sobie kiedy byłaś dzieckiem. Robiłaś coś i nie wychodziło. Znów próba i nie wychodzi. Kolejna i znów to samo. I nagle pojawia się złość, jako manifestacja niemocy i chęci zmiany.

My kobiety, kiedy jesteśmy w fazie lutealnej odczuwamy irytację zdecydowanie mocniej niż w innych fazach cyklu. To dzięki wysokiemu stężeniu progesteronu.

Wówczas łatwiej nam wyrzucać emocje i mówić, co mamy na myśli. Nie zawsze to są politycznie poprawne zwroty. Jednak ten stan wewnętrznej Wojowniczki, Jesiennej Zołzy pokazuje ważną i niezrealizowaną potrzebę.

Bo za złością kryje się pragnienie, zaspokojenie swoich wartości i oczekiwań.

Co można konstruktywnego ze złością zrobić??

Znaleźć jej źródło.

Pytanie z jakim cię zostawiam to – Co stoi za Twoją złością??

Odpowiedź na nie, to poważny krok do oszołamiającego i skutecznego działania.

Dbaj o siebie!

Plik 06.11.2017, 21 14 54

Bezwstyd

Ewolucja osobista, Wpis

Chwalić się, czy się nie chwalić? Oto jest pytanie.

Czasem nieśmiało w kozim rogu czekamy, aż życie nas znajdzie i doceni naszą skromność, poświęcenie i co tam jeszcze…

A ono wstydziochów dziwnie szerokim łukiem omija.

Jakiś czas temu przygotowując film dla moich kursantek o wstydzie trafiłam na cudowne słowo – BEZWSTYD.  I zaprosiłam je do swojego słownika i życia.

Można powiedzieć, że zaczynam śmiało uprawiać bezwstyd i zachęcam do tego wszystkie Pełne Mocy kobiety.

Dlatego dziś bezwstydnie chwalę się wywiadem, jaki ze mną przeprowadziła niezwykła kobieta z misją i z wielkim sercem – Marta Spyrczak oczywiście przy kawie.

<<LINK TU, KLIKAJ >>

I jeśli chcesz BEZWSTYD zacząć wprowadzać w swoje życie, to w komentarze wrzucaj wszystko, czym chcesz się pochwalić.

Dbajcie o siebie,

IMG_5932-kopia

 

Wspierające stado

Ewolucja osobista, Wpis

 

Pytam wprost! Czy masz swoje wspierające cię stado??

Odpowiedziałaś TAK! Brawo i tak trzymaj. Bo otoczenie ma cholerne znaczenia. Często słyszymy, że możemy wszystko, że od nas dużo zależy, że nie ma ograniczeń. Jednak bez swojego stada w którym możesz być sobą, autentyczna ze słabościami i mocami to niewiele się liczy.

Przygotowując się do napisania tego tekstu zrobiłam „bilans relacji” i odkryłam, że mam szczęście. Ja dzikus, jak kot chodząca swoimi drogami, czasem zołza, czasem Don Kichot, czasem uparta koza – mam swoje stada, do których należę.

Mam stado Przyjaciółek, które zna mnie od 20 lat, przed którymi nie mam co udawać, bo znają mnie jak zły szeląg.

Mam stado bliskich mojemu sercu Coachownic, z którymi regularnie rozwijam mój zawodowy warsztat, eksperymentując i poddając się superwizjom.

Mam stado Wilczyc – MasterMind, z którymi roztkminiam meandry online i zdobywam szczyty swoich możliwości i te górskie. Jeśli obserwujesz mnie na Instagramie, lub na FB to zapewne widziałaś fotki z tego wypadu. Ala, Justyna i Małgosia jeśli to przeczytacie – uwielbiam Was i dzięki, że jesteście!

Mam jeszcze stado przyjaciół mojego męża, które wzięło mnie za swoją i razem do rana gramy w pociągi, w dixit i pijemy wino…

Tak, tych stad mogę wymieniać jeszcze… ale nie o to chodzi. Najistotniejsze jest to, że każde jest wspierające, rozwijające i dające moc!

Więc jeśli nie odpowiedziałaś – TAK, na moje początkowe pytanie: „Czy masz swoje wspierające cię stado??”. To czas zacząć otaczać się ludźmi, którzy zamiast podcinać ci skrzydła, dodadzą odwagi do latania na niebie swoich możliwości.

I na koniec przypominam model MEDIR pomocny w audycie wsparcia. 😉

„Twoja Drużyna Wsparcia ©MAROW” w składzie: Mądry, Atrakcyjny, Realistyczny, Oddany i Wierzący w ciebie na maksa.

Jeśli ma być MĄDRY to niech będzie niczym Gandalf. Doświadczony, z wiedzą i chęcią do dzielenia się. Niech wie dużo, dużo więcej od ciebie. Abyś mogła/mógł uczyć się i czerpać.

Jeśli ma być Atrakcyjny to przynajmniej niech pociąga cię jak Legolas. To nie oznacza, że masz stać się taka sama jako on. Ale sposób w jaki żyje Atrakcyjny niech będzie inspirujący dla ciebie!

Realistyczny niczym krasnolud Gimli. Bo trzeźwy osąd w życiu jest bezcenny. To ktoś taki z kim przeanalizujesz, budżet, biznes plan i ocenisz zyski i straty. Bezkompromisowo.

W swojej drużynie potrzebujesz kogoś, kto będzie tobie oddany. Na kim w momencie utraty sił będziesz mogła się wesprzeć. Kim takim kogo alter ego to hobbit Sam.

I ostatni bohater to ktoś kto wierzy w ciebie bezgranicznie. Nawet wówczas gdy sama wątpisz. Niczym Aragon spojrzy ci głęboko w oczy i spokojnym pełnym otuchy głosem powie: „dasz radę, bo nikt inny nie będzie miał wystarczająco siły, aby poradzić sobie z tym zadaniem”.

Popracuję nas żeńską formą modelu, jak znasz przygodową opowieść, w której kobiece postaci podróżują ku celu ramię w ramię – daj znać.

Czasem zdarza się, że jedna bliska ci osoba ma w sobie wszystkie cechy wyżej wymienionych postaci. Czasem jest to pięć różnych osób. Nie ma to znaczenia, ważne aby w Twoim gronie były osoby dzięki, którym zaczniesz żyć pełną piersią i z radością realizować siebie.

I pamiętaj, że i ty dla kogoś też możesz być tą Mądrą, Atrakcyjną, Realistyczną, Oddana i Wierzącą

Dbaj o siebie,

IMG_5932-kopia

 

A to radosny kolaż z podróży Wilczyc 😉

IMG_0857

Cześć laleczko…

Wpis

​”Cześć laleczko, może zamiast gadać na temat tego projektu pójdziemy na kawę tak pięknie dzisiaj wyglądasz…”

Albo…

„Co ty możesz wiedzieć przecież ty jesteś kobietą, nie znasz się na sprawach … (tu wstaw każdą dziedzinę)…”

Albo…

„Jak ładna  to głupia, jak mądra to suka, jak… to…”

Znasz to? Spotykasz się z tym każdego dnia. Stereotypy, bzdury na temat twój i twoich koleżanek. Powtarzane.Ba czasem zaczynasz  w to wierzyć i sama powtarzać…

I pozbywasz się swojej mocy…

O stereotypach na temat kobiecości szczególnie w biznesie, o rolach kobiecych i o uwalnianiu się od oczekiwań innych porozmawiamy już w środę o 20:30.

Przybywaj, po MOC! Oczywiście, jeśli chcesz mieć lżej i łatwiej w życiu??

Webinar: Kobiecość! Przekleństwo, czy potencjał.

REJESTRECJA >> KLIKAJ!

Do zobaczenia 🙂

IMG_5932-kopia

Kobiecy piątek!

Wpis

Piątek to idealny dzień, aby rozpłynąć się w kobiecej energii, skoncentrować na własnym ciele, zatopić w pięknie i zmysłowości. Zrobić lub zaplanować coś tylko dla siebie.

Piątkowi przypisuje się, jako planetę opiekuńczą – Wenus. Idąc tą metaforą możemy potraktować to, jako dobry pretekst, aby zadbać o siebie. Energia Wenus zachęca nas, abyśmy intuicyjnie dostroiły się do naszego ciała i do naszej życiodajnej energii.

Kobiece piątki celebruje już od wielu, wielu lat. Namiętnie do piątkowego świętowania kobiecości zachęcam członkinie mojej grupy Kobiece Korzenie Mocy. A teraz nawet na instagramie wprowadziłam akcję #kobiecypiątek, wrzucając w instastory coś tylko dla kobiet i ku chwale kobiecości. Dziś, tzn 13.10 będzią w roli głównej BIODRA. Wierzę w to, że kiedy mamy luz w biodrach, to mamy więcej luzu również w życiu. Zatem warto pokręcić ósemki.

Nie wierzycie??!! Posłuchajcie podcastu słucham-gadam, w którym Kamila Goryszewska pyta a Kamila Raczyńska-Chomyn odpowiada. Temat arcyważny: „Uwalniając ciało od napięć i szkodliwych stereotypów”

Czas na konkret! Jak najlepiej celebrować „kobiece piątki”??

To zależy… Czego potrzebujesz? Relaksu, czy wysiłku fizycznego. Poczuć się jak Afrodyta, czy jak Xena? Poganiać po lesie, czy wyspać się. Poczytać, czy pooglądać filmy. Kochać się, czy zaszyć w jaskini? Potańczyć, pośpiewać, pomalować, dać się pomasować…

Zapytaj siebie czego potrzebujesz. I z pełnym prawem, bezwstydem i radością dedykuj sobie piątek albo nawet cały weekend. Niech to będzie wyjątkowy czas dla ciebie i zrób coś dobrego dla swojej kobiecości.

Bo kobiecość to twój największy potencjał!

Co Ty na to??

IMG_5932-kopia

P.S. I to nic, że dziś piątek 13! Zyskamy tylko więcej mocy ;)/

Asertywność

Wpis

Kursantki moje ze szkolenia on-line „Jak zacząć? Jak wytrwać?” zadały pozaprogramowe pytanie o asertywność. Z dużą frajdą przygotowałam dla nich materiał i pomyślałam, że i ciebie może zainteresować. Zatem dzielę się…

Po czym poznać osobę asertywną??

  • Posiada i wyraża swoje zdanie
  • Jest autentyczna i swobodnie prezentuje siebie
  • Jest spójna w mowie, działaniu i myśleniu
  • Otwarcie wyraża to co czuje i czego oczekuje
  • Komunikuje wprost, uczciwie bezpośrednio i bez lęku,
  • Zna i akceptuje swoje ograniczenia
  • Dostrzega i akceptuje ograniczenia innych
  • Potrafi mówić NIE
  • Dostrzega sukcesy swoje i innych
  • Pozwala sobie na wpadki, błędy i potknięcia

Poćwiczmy. 😉

Oceń w skali 1-7 na ile czujesz się mocna w wymienionych powyżej obszarach?

7 oznacza super-moc a 1 oznacza kiepska-moc. Bądź ze sobą szczera i nie oceniaj się zbyt surowo. Spójrz z lotu ptaka na całokształt swoich dokonań, doświadczeń, relacji i do dzieła.

Hmmm… i jaka świadomość się pojawia??

A teraz kilka pomysłów, aby praktykować codzienną asertywność.

  1. Emocje na wodzy!

Łatwo powiedzieć trudniej wykonać, ale… Praktyka czyni mistrzynię! Wyobraź sobie że jesteś bliska wybuchu niczym Etna i nie chcesz tych emocji pokazać. Co możesz zrobić??

  • Powiedz STOP, czyli przerwij dyskusję, wyznacz inną datę na rozmowę, poczekaj aż emocje opadną niczym fusy w kawie.
  • Wyraź się, czyli powiedz – co czujesz. Masz prawo mówić o swoich odczuciach, i nikt nie może podważyć tego co czujesz.
  1. Zaproś swoje ciało do współpracy

Kompetencje zawsze wyrażasz w trzech obszarach – wiedzy, umiejętności i postawy. A jaka jest asertywna postawa?? PROSTA i MOCNA! Co to znaczy?

  • Proste plecy, łopatki ściągnięte, klatka piersiowa pełna oddechu i otwarta.
  • Połóż dłonie na biodrach to doda ci animuszu 😉
  • Uśmiech na twarzy
  • Oddychasz głęboko
  • I zawsze patrzysz prosto w oczy

Poćwicz przed lustrem i sama zobaczysz, że taka postawa będzie emanować jasnym komunikatem: potrafię odmawiać, wierzę w siebie, jestem spokojna, wiem co chce i na co mnie stać!

  1. Zapanuj nad głosem

Nie piszcz i nie dysz. Twój głos ma być opanowany, niski i wyraźny.

Ćwiczenia oddechowe niezbędne, proponuję przed każdym spotkaniem krótkie ćwiczenie – oddech na 4. Czyli w swoim tempie robisz taką sekwencję: wdech-zatrzymanie-wydech-zatrzymanie w myślach odliczając do czterech. I powtarzasz kilka razy.

Emocje opanowane, ciało mocne, głos stabilny, zatem czas na konkretną praktykę!

Najtrudniej odmawiać, zatem Twój komunikat musi być – stanowczy, zwarty, pewny i bez zbędnego tłumaczenia się, po prostu powiedz:

  • W tej sprawie nie potrafię ci pomóc.
  • Nie mogę pożyczyć ci pieniędzy, mam w tym miesiącu bardzo dużo wydatków.
  • Przykro mi, ale nie mam czasu tego zrobić.

Masz odmienne zdanie? Masz prawo je wyrazić. Mając w głowie, że zarówno ty, jak i twój rozmówca jesteście OK, na równi, partnerami w dyskusji. Znów jasno komunikuj:

  • Nie zgadzam się z tym.
  • Szanuję twój punkt widzenia, ale ja to widzę inaczej.
  • Moje zdanie jest inne uważam, że…

Zraniłaś czyjeś uczucia?? Nie chciałaś tego. Przede wszystkim nie bierz winy na siebie. Nie masz na to wpływu. To co możesz zrobić to wyraź swoją troskę mówiąc:

  • Przykro mi, że tak się czujesz, nie chciałam cię zranić.
  • Przepraszam, moją intencją było wyrażenie tego, co naprawdę czuję, nie chciałam cię zranić.

A teraz jeszcze kilka słów na temat asertywnej komunikacji. Zasady są proste. Komunikujesz swój cel jasno i precyzyjnie. Używasz faktów i racjonalnych argumentów. Okazujesz szacunek. Dążysz do dialogu i sytuacji „win-win”.

Poniższy schemat pomoże ci prowadzić asertywne rozmowy.

  1. Co chcesz osiągnąć podczas rozmowy? Przeskanuj uczucia, jakie towarzyszą ci podczas tej sytuacji i zrozum, co budzi w tobie brak zgody.
  2. Umów się na spotkanie, określ ramy czasowe, uprzedź rozmówce, o czym chcesz z nim/nią porozmawiać.
  3. Co jest problemem – zdefiniuj sedno, obiektywnie i z jak najmniejszym ładunkiem emocjonalnym, uwzględnij punkt widzenia drugiej strony.
  4. Przedstaw rozmówcy, co czujesz? Bez obwiniania, bez atakowania.
  5. Zadbaj o klarowny, zwięzły, jednoznaczny przekaz.
  6. Zaprezentuj rozwiązanie, wskazując obopólne korzyści. Dąż do sytuacji „win-win”.

Nie ma co ściemnieć. Asertywność – to kompetencja niezbędna w życiu. I nie chodzi tu tylko o mówienie NIE, ale o dbanie o swoje granice i nie przekraczanie granic innych. Kiedy masz przekonanie o słuszności własnego celu i nie poddajesz się naciskom płynącym z otoczenia to manifestujesz asertywność. Kiedy akceptujesz zmiany w sobie i innych to wyrażasz asertywność. Kiedy komunikujesz jasno i zrozumiale swoje potrzeby, oczekiwania i wartości – jesteś asertywna.

Howgh! 😉

IMG_5932-kopia

P.S. Dbaj o siebie. I jeśli chcesz więcej asertywności w swoim życiu wskakuj na warsztat Pełna Mocy!